Argie była moją najlepszą
przyjaciółką, dlatego chciałam jej opowiedzieć wszystko, co do chłopaka,
którego poznałam, co do Davida, który okazał się gejem, ale dobrze wiedziałam,
że wszystkiego nie mogę jej zdradzić.
- Czekaj, uspokój się.
– przytuliła mnie do siebie, próbując załagodzić mój płacz. Czekała tak póki
nie przestałam.
- Ja, ja was
zabijałam. To było straszne. Bardzo straszne… Zupełnie jakbym stała się kimś
innym. Byłam cała czarna! Włosy, paznokcie, oczy, strój, wszystko! – znów
zaczęłam chlipać. – Każdego z was podnosiłam za gardła i mówiłam: Giń potworze.
Ale później obraz się zmienił i na moim miejscu była Maggie. Miała czarne
skrzydła! Skrzydła rozumiesz?! – podniosłam głos. Argie wpatrywała się we mnie
z niedowierzaniem. – Ale tam był jeszcze ten chłopak, z korytarza. I ja byłam z
nim, to było bardzo wyraźne. Gdy Maggie rozszarpała mnie swoim skrzydłem, on
wziął mnie za rękę i razem skoczyliśmy do wodospadu. Bo tak w ogóle
znajdowaliśmy się na jakiejś wyspie, no może na plaży, obok był właśnie ten
wodospad, i my biegliśmy na górę, żeby skoczyć. Popełniliśmy samobójstwo. Obie
te wizje dotyczyły śmierci. Ja nie wiem co to oznacza. Nigdy nie były tak
potworne. I co o tym myślisz?
- Łoo, no to teraz mnie
zszokowałaś. Ale twoje wizje mogą ulec zmianie, no nie?
- Pewnie, bo wizja to
przyszłość, a tak jak ona może się zmienić.
- Dziwi mnie ten
chłopak, rozmawialiście ze sobą tylko raz a już pojawia się w wizjach jako twój
chłopak. – podkreśliła przed ostatnie słowo.
Zmieszałam się. Nie mogłam
jej już dłużej okłamywać. Lecz zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, ona już
wiedziała, że coś ukrywam.
- Oho, dobra to o czym
jeszcze nie wiem?
- On znalazł mnie jak byłam
po wizji. – wyjąkałam ze wstydem.
- Osz kurczę! I jak?
Jaki jest? Miły, fajny, czy jaki? – dopytywała mnie z entuzjazmem.
- Hmm, jest ok., ale
przy nim czuję się tak dziwnie, tak niby bezpiecznie ale i boję się go.
- No to nieciekawie. –
przyznała. Taa, co ty nie powiesz.
- Taa, wiem. –
powiedziałam tylko. Co jeszcze powinna wiedzieć? – Zaniósł mnie na ramionach do
swojego domu… - powiedziałam cicho.
Argie zapisnęła z
podniecenia. Kurcze, ona cieszyła się bardziej ode mnie. Spojrzałam na nią tak
aby przestała.
- Oj no daj spokój!
Widziałaś jakie to ciacho! – powiedziała nadal z promienną buzią.
- W sumie to jeszcze mu
się nie przyglądałam. – wyszeptałam.
- A powinnaś. Może ta
wizja miała na myśli to, że jeśli go poznasz to albo zabiją nas albo wy
zabijecie siebie.
- Niezupełnie. –
myślę, przypominając sobie prawdziwą wersję zdarzeń. – My spadaliśmy, ale
zaczęliśmy płonąć. Przeistaczać się w coś złego.
- To może znaczyć, że
to coś złego zbliża się do nas. Nie tylko do ciebie, skoro my też możemy
zginąć. Ale tak w szczególe kogo masz na myśli mówiąc wy?
- Ty, Vee, David,
Loren, nawiasem mówiąc to chyba ten chłopak ze szkoły, ale dzisiaj mi
zaprzeczył i Maggie.
- O kurczaczki. –
zaklęła. – A może ona cię przed nim ostrzega? No zobacz, w jednej i w drugiej
jest on. Może musisz na niego uważać, co? Wiesz nie chcę ci go odbijać ani nic
z tych rzeczy ale powinnaś trzymać się od niego z daleka…
- Argie! –
przerwałam jej panikę. – Po pierwsze: Wcale nie musisz mi go odbijać bo nie ma
od czego. – uśmiechnęłam się do przyjaciółki. – Po drugie: Wiem, że muszę się
od niego trzymać z daleka, i właśnie to robię, prawie uciekając z jego domu. Po
trzecie: Uspokój się, bo jak panikujesz jesteś strasznie denerwująca. – zaśmiałam
się. Argie w jednej chwili chwyta poduszkę i z całej siły wali ją po mojej
ręce.
- Co ty nie powiesz! –
krzyczy ze śmiechem.
Przez parę minut walczymy na
poduszki. Kiedy w końcu słyszymy kroki po schodach do naszego pokoju, Argie
kładzie się pod kołdrę, a ja chowam się w szafie.
- Co to za hałas
Argie! – wrzasnął jej tata. Oby nas nie przyłapał. Jest bardzo wybuchowy.
- Co? Tato o czym ty
mówisz?! – powiedziała z zdziwieniem.
- Spałaś? – pyta
zdumiony. Rozejrzał się po pokoju i podchodzi do szafy. Żołądek podskoczył mi
do góry, a ja pisnęłam. – Co to było?
Słyszałaś?
- Nie, i myślę, że
powinieneś dać mi spać. Jutro mamy wstępny test z geografii. Chyba nie będziesz
zadowolony jak przyniosę ci pałę, co?
Ojca wyraźnie zszokowały słowa jego córki ale
zaraz odpowiedział:
- W porządku. Śpij
dobrze. Kocham cię. – mówi i wychodzi z pokoju. Głośno odchrząknęłam.
- Nieładnie panno
Duchnat, nie ładnie. Okłamywać rodziców? – powiedziałam otwierając szafę.
Przyjaciółka spojrzała na mnie pretensjonalnie.
- A dajcie mi wy
wszyscy spokój. – skulona zaczyna płakać. Czy byłam tak bardzo zajęta swoimi
sprawami, że nie zauważyłam, że Argie też ma problemy?
- Hej, co jest? –
spytałam, przytulając ją do siebie.
- Teddy mnie
kompletnie olewa. Cały czas stoi wpatrzony w tą wydrę!
- Kochanie, to
głupek. Zostaw go… Nie jest ciebie wart, wiesz? Jesteś piękna, niepowtarzalna,
prawdziwa, mądra, kochana i w ogóle kocham cię. Kocha cię też Vee, David, twoi
rodzice. Zobacz jak wielkie masz wsparcie. Nie potrzebny ci jakiś tam chłopak,
który wystarczy, że zobaczy głupią blondynkę idzie za nią.
- Naprawdę tak
sądzisz? – spytała podnosząc głowę zza kolan. Kocham ją kiedy płacze, z resztą
zawsze ją kocham. Zaśmiałam się w duchu.
- Pewnie, Teddy to
najzwyklejszy drań.
- Nie o tym mówię. –
wyjaśnia po chwili.
- A o czym?
- O tym, że jestem
piękna i tak dalej?
- No pewnie, że tak. Masz to jak w banku.
Zobaczysz znajdziesz jeszcze chłopaka wartego ciebie, wystarczy uwierzyć w to,
Argie. A teraz chodźmy spać. Rano czeka nas trudny dzień. – powiedziałam
całując ją w czoło.
- I trudny egzamin z
geografii. – przypomina mi.
- Właśnie, zupełnie
zapomniałam o tym potwornym teście. Jak myślisz skorzystać ze swych mocy? –
uśmiecham się szyderczo.
- Czy dwie wizje w
jeden dzień to nie za dużo?
- Jasne, że nie. Dla mnie?
No coś ty… - śmieję się ale zaraz skupiam nad wszystkim co dotyczy testu.
WTOREK, 2
WRZEŚNIA 2006 ROK, GEOGRAFIA, KLASA II
LICEUM, SZKOŁA PONADGIMNAZJALNA W DALLAS NR. 88.
Wkrótce wytężam oczy i widzę
wszystkie zadania, są na podstawie odpowiedzi a, b, c, d. Po kolei : a c b a c
b c. Śmieję się w duchu i powoli
usuwam się z wizji.
- Haha. – wybucham
śmiechem i kładę się obok przyjaciółki. – Kochana masz kartkę? Trzeba zrobić ściągę
dla ciebie.
- A co z tobą?
- Zapomniałaś, że mogę
w każdej chwili zobaczyć wyniki? – uśmiecham się promiennie i po raz kolejny
dzisiaj ziewam.
Po godzinie, czyli po
napisaniu ściągi, po pogawędce, wreszcie zasypiamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz