Wszystko mi się wali.
Nie wiem co myśleć. Potrzebuję więcej czasu by to wszystko sobie jakoś
poukładać, lecz wiem, że nikt się nade mną nie zlituje i nie da tego czego
chcę. Sama muszę sobie poradzić…
Wychodząc z Krainy
Istot – a przynajmniej tak nazwał to miejsce Heath- byłam myślą z Lorenem. Co
takiego wyjaśnił mi w liście? Nie mogę czekać do poniedziałku. Idę tam teraz. W
środku nocy. Chociaż nie ukrywam, że się boję. W tej chwili, gdy znam zasady i
wszystkie tajemnice mogę Upaść w każdej chwili. Mój umysł będzie mnie do tego
namawiał. Na szczęście, nie mam teraz takich objawów.
Idę sama przez ciemną
ulicę Hallow Street potykając się co chwila o nierówne chodniki. Ciągle
zszokowana i zamyślona nad ostatnią sytuacją nie zauważam grupki mężczyzn
idących za mną. Teraz gdy stoję blisko parku a nigdzie nie widać żywej Istoty,
przyśpieszam kroku. Na szczęście udaje mi się ich zgubić. Nieco spokojniejsza
dochodzę do swojej szkoły aż wreszcie zachodzę ją od tyłu i przechodzę przez
dużą bramę. Nie patrzę już jakie piękne są kwiaty tylko od razu pędzę w
kierunku czarnej róży. Wkładam dłoń pod listek i zaraz wyjmuję czarną kopertę.
Droga Lav,
Domyslam
sie ze chcesz i potrzebujesz wyjasnien. A wiec posłuchaj Heath nie wyjasnil ci
wszystkiego tak jak ci Pisalem wczesniej. Musisz wiedziec, ze twój ostatni sen był
wizja. Niedługo a mianowicie za dwa dni twój mozg bedzie cie zmuszal do samobójstwa.
W koncu pojdziesz do tego wodospadu i pozegnasz sie z zyciem. Tylko, ze na tym
twoje zadanie sie nie skonczy. Widzisz twoi przyjaciele pojda do Aarona by mu sluzyc
jako Upadli. Ty narodzisz sie na nowo… tylko w nieco innej postaci. Zostaw
sobie list a najlepiej napisz go dzisiaj i poloz w jakims miejscu gdzie wiesz,
ze na pewno go przeczytasz. Wtedy pozwoli ci to przypomniec sobie o pewnych
sprawach. Niestety przeistaczasz sie w Czarna Istote i czasami mozesz zachowywac
sie agresywnie i nieprawidłowo… Przeczekaj to. Nie rob nic pochopnie.
Nie martw sie takze tym, ze
nie zyjesz. Bo tak nie jest. Ty otrzymalas druga szanse… Ten cmentarz jest
nazywany Cmentarzem Istot. Jestesmy tam zapisani kiedy przeistaczamy sie w cos
zlego lub dobrego. Kiedy upadniesz po raz drugi on zniknie bo na nowo sie
urodzisz… Bedziesz niemowlakiem, pozniej pojdziesz do przedszkola az w koncu
staniesz sie taka dziewczyna jaka jestes teraz. Pamietaj tylko, ze Heath czy
Argie juz ci nie pomoga… Beda w Piekle… Sprobuje im wszystko wyjasnic. Zaufaj
mi. Kocham cie.
Loren.
Świetnie, będę musiała żyć od
nowa. Ciekawe jak to będzie. Czy tata będzie z nami? Raczej nie. Przecież on
nie narodzi się drugi raz.
Nie zastanawiając się nawet,
wyszłam po cichu z ogrodu i próbowałam prześlizgnąć się obok okna od portierni.
Niestety pech chciał, że gdy pewnie wybiegłam aby znaleźć się na ulicy, woźny
mnie zauważył. Szybko ruszył do drzwi aż w końcu jasny brunet stanął
naprzeciwko mnie i patrzył podejrzliwie. Kiedy próbowałam coś wyjaśnić,
pokręcił przecząco głową i odezwał się:
- No, no młoda panienko co robiłaś o
tej porze w ogrodzie?
Postanowiłam, że najlepszą
decyzją będzie, jeśli teraz ucieknę. I tak zamierzam zrobić to dzisiaj. Razem z
Heathem i Argie.
Portier krzyczał jeszcze coś
do mnie ale ja już go nie słuchałam. Biegłam szybko a wiatr wiał we mnie ze
zwiększoną siłą. Moje włosy rozplątały się z luźnego koka i płynnie rozwiewały
w tył. W dłonie trzymałam kopertę z listem i gnałam. Do domu. Muszę się
pospieszyć – cały czas myślałam – jeśli Heath przyprowadził już Reachel do domu
to pewnie zaraz wybierze się z powrotem do Krainy. Wyjęłam z kieszeni telefon i
zadzwoniłam do Argie.
- Halo? –
spytała smutnym głosem.
- Poczekajcie na
mnie! Będę za pół godziny! – rozkazałam przyjaciółce i szybko się rozłączyłam. Kiedy
zobaczyłam mój dom przyspieszyłam kroku. Wbiegłam do domu całkiem rozkojarzona.
Drzwi były otwarte. O nie! Do licha! Przecież Heath uruchomił czas gdy
wchodziliśmy do cmentarza. Od tamtej pory minęła kupa czasu! Mimo to
postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce. Przywołałam duchy do siebie i razem,
potajemnie weszliśmy do mojego pokoju. Na szczęście nikogo go w nim nie było
więc wyjęłam kartkę z szuflady razem z długopisem i zaczęłam pisać:
LAVENDE PURRY! Przeczytaj to!
Jestem
toba. Tyle ze z innego wcielenia. Już
ci wszystko tlumacze. Jestem Ciemna Istota. Czyli mam przeprowadzic Zle Anioly
do Piekła. Ale tego nie zrobie bo wtedy zabije swoich przyjaciol. Wiec postanowiłam
popelnic samobójstwo i narodzic sie jako ty. Nie wiem teraz co będziesz musiala zrobic ale Pamietaj! Heath
to twój chłopak a Argie to przyjaciolka. W zadnym razie nie ufaj Maggie,
Jerriemu, Aaronowi czy Gavu. Jeśli teraz jestes jeszcze mala i czyta to nasza mama to
droga Reachel ona musi to przeczytac! To nie sa zarty. Za żadne skarby. To cholernie wazna
sytuacja. To chyba Tyle co musisz wiedziec. Aha i nie pytaj o nic Heatha ani
Argie! Narazisz ich na podwojne niebezpieczeństwo. Reszte powierzam Lorenowi – czyli Heath. Ta sama
Istota.
5.09.2006r. Dallas .
Glower Street 8A Lav.
Chyba gotowe – pomyślałam. Tylko
gdzie go schować tak bym mogła to później, kiedyś znaleźć. Najlepiej będzie
jeśli zostawię go w kieszeni koszuli.
Po schowaniu listu
zeszłam na dół i ostatni raz spojrzałam na salon. Reachel jeszcze nie było.
Dobrze, teraz wszystko zależy ode mnie. DOPEŁNIJ ZADANIA! – ktoś krzyknął w
moim umyśle. – A JEŚLI NIE TO SKOCZ! SKOCZ! SKOCZ!
- Skocz. Muszę skoczyć.
– wypaliłam.
O nie! Już teraz. Już teraz
zmuszam się do samobójstwa. Do Upadku. Chciałam usiąść, nie mogłam bo co chwilę
to robiłam to i tak zaraz wstawałam. Moje ciało i umysł stanowiło opór.
Postanowiłam mu się poddać. Wybiegłam śmiertelnie poważna z domu w kierunku
cmentarza. Po drodze zobaczyłam taksówkę. Zapukałam w szybkę i spytałam:
- Ile do cmentarza?
- Pięć dolców.
Wsiadłam. Jechaliśmy znów
tajemniczą ulicą Hallow Street. Po drodze cały czas miałam wrażenie, że kogoś
widzę… Czyjeś oczy, ruch. Była to tylko zjawa. A tak przynajmniej chciałam,
żeby było.
Kiedy już zapłaciłam
taksówkarzowi pognałam do Krainy Istot. Brama była już otwarta. Heath i Argie
mnie wyprzedzili.
Kiedy już weszłam do
innego świata zobaczyłam tłum Istot. A raczej Aniołów. Wszyscy mieli rozwinięte
skrzydła. Zauważyłam, że większość z nich to Ciemne i Czarne Istoty. Było
zupełnie tak jak w wizji. Każdy mówił:
- Dopełnij zadania!
Pomyliłam się. Nie każdy. Bo
Heath i Argie stali na szczycie wodospadu.
- Nie! – ryknęłam! Na
szczęście w ostatnim momencie Argie spojrzała na mnie i popchnęła lekko Heatha.
On także zwrócił wzrok na mnie. Już nie patrzyłam na Upadłych. Biegłam do
swoich przyjaciół. Wdrapywałam się to na nowe, wyższe pagórki. Trawa była mokra
od deszczu. Panowała burza. Pioruny strzelały po różnych stronach. Niebawem
może nas zabić. Niebo zrobiło się czarne a ja byłam już przy swojej
przyjaciółce i Lorenie.
- Razem! – zawołałam.
Pokiwali potakująco głowami.
Ostatni raz spojrzałam na Heatha. Był taki smutny i nieszczęśliwy. Równie Argie
wyglądała na przygnębioną. Nie, wolę, żeby byli u Aarona ale w Dobrej i Czystej
postaci. Odepchnęłam ich za siebie i w ostatnim momencie przed skokiem w dół
powiedziałam:
- Nie róbcie tego.
Wrócę do was! Poddajcie się i idźcie samowolnie do Aarona. Pozostańcie takimi
jakimi jesteście. Nadal dobrymi. Wiem, że i tak zdradziliście Niebo ale błagam
nie upadajcie z własnej woli. Poczekajcie. Zaufajcie mi. – podeszłam do Heatha
i złożyłam mu szybki pocałunek a Argie uścisnęłam mocno.
Spojrzałam w dół i
powiedziałam ostatnie słowa w moim teraźniejszym, złym życiu:
- Kocham was.
A dalej zobaczyłam ciemność.
Wiem, że krótki ale następny będzie baaardzo długi. :)
super, ciekawe kim będzie Lav .:D
OdpowiedzUsuńJuż dzisiaj się dowiesz :)
OdpowiedzUsuń