Dzisiaj piątek. Wczorajszy
dzień minął mi jak zwykle nienormalnie. Dzieje się tak od czasu pojawienia się
Lorena. Oczywiście musiałam zmierzyć się z panią Stewart, Maggie no i Ann. Na
szczęście zawsze przy mnie był Heath więc zbytnio nie przejęłam się żadną z
tych spraw.
Dziwi mnie jednak, że nie
dostaję żadnych wizji. Ani snu. Jeśli już jakiś się pojawia, zazwyczaj jest błahostkowym
i nikomu niepotrzebnym snem. Dziś wieczorem jestem umówiona z moim chłopakiem
do Arg Mentor. Jestem bardzo ciekawa jak tam jest. Boję się klubów a co dopiero
gdy jestem tak w piątek wieczór! Uspokaja mnie fakt, że będzie przy mnie Heath
i w razie czego mnie obroni.
Niestety cały czas myślę o
przedwczorajszym spotkaniu z tatą. Wyjawił mi trochę potrzebnych dla mnie
rzeczy. Dowiedziałam się kim jest, kim ja jestem ( musiałam sama do tego dojść)
i jakie miał zadanie a jakie mi powierzono. Interesują mnie jedynie słowa :
Narodź się na nowo i liczba mnoga upadłych, którzy na mnie polują. Nie mam
żadnych wątpliwości, że jednym z nich jest De’ La Corazone. Bo kto niby
inny? Możliwe jest także, że wujek Mag ma coś z tym wspólnego. Loren coś o nim
wspominał. Cieszę się, że nie muszę już zaglądać w dokumenty szkolne Heatha.
Teraz czekając na niego w
swoim pokoju, wyrzucam wszystko ze swojej szafy i próbuję znaleźć coś w czym
będę ładnie wyglądała. Po długim czasie zastanowienie wybrałam dla siebie
komplet dżinsowy: jasne rurki, dżinsowa kamizelka a pod nią biały t-shirt i czarne
conversy. Zaplotłam sobie warkocza na bok, który dosięgał mi do łokcia. Mam
nadzieję, że spodobam się Heathowi lub Lorenowi, zależy kto po mnie przyjdzie.
Po piętnastu minutach
zadzwonił ktoś do drzwi. Zbiegłam szybko na dół i otworzyłam chłopakowi o
niebieskich oczach.
- Cześć Heath. – dałam mu
buziaka w policzek, on odwzajemnił go biorąc mnie do siebie i ciepło
przytulając.
- Poznałaś, że to ja. –
uśmiechnął się. Po chwili spojrzał na mnie uwodzicielsko, podszedł do mojego
ucha i wyszeptał – Jesteś piękna.
Na moich policzkach pojawiły
się dwa, różowe rumieńce.
- No to co idziemy do
tego bardzo bezpiecznego klubu? – powiedziałam z sarkazmem.
Puścił mi oko i wziął mnie za
dłoń. Poprowadził do swojego srebrnego jeepa i wspólnie odjechaliśmy od mojego
parkingu.
Przez całą drogę patrzyłam
się na niego, jak z gracją prowadził samochód, jak na mnie uchyłkiem patrzył.
- Czemu nie było cię dzisiaj w
szkole? – przerwał denerwującą już
ciszę.
- Zaspałam. –
wyjaśniłam. – Wiesz, że odkąd pojawiłeś się po raz drugi w moim życiu mam coraz
to gorsze oceny? – spytałam z rozbawieniem. Heath wyszczerzył zęby i
odpowiedział:
- Aż tak na ciebie działam? – mówi a ja
szturcham go w bok łokcia. – No to
jesteśmy.
Oglądam się błyskawicznie i
ze zdziwieniem stwierdzam, że faktycznie jesteśmy na miejscu. Heath zauważa
moją minę i zaczyna się śmiać.
- Co cię tak śmieszy?
- Twoja mina. – mówi z
ponownym rozbawieniem i bezbłędnie naśladuje moją twarz.
Wysiadamy z samochodu i
stajemy przed wielkim, czarnym budynkiem. Jego zewnętrzną powierzchnię zajmuje
dużo wielkich, przestrzennych okien. Na również czarnym dachu znajduje się piorunochron.
A przed nami stoi wielkie, dwudrzwiowe wejście
do klubu. Nad nimi znajduje się telebim z napisem: ARG MENTOR.
Rzucam Heathowi niepewne
spojrzenie ale on bez zastanowienia łapie mnie za rękę i prowadzi do środka.
Ku mojemu zaskoczeniu nie
jest tak źle. Wyobrażałam sobie raczej dużo nieprzyjemnych gości, gra w biliarda
czy wyzywające kelnerki ale skąd. Jest tu aż nazbyt bezpieczne. Kelnerzy ubrani
są w eleganckie garnitury a wnętrze jest białe i dobrze oświetlone. Na ścianach
budynki wywieszone są obrazy przedstawiające Białe i Czarne Istoty, a na jednej
ze ścian wisi napis: Jasne Światło. Na przeciwległej dokładnie tam gdzie wisi
obraz Upadłego jest napisane: Ciemne Światło. Przełykam głośno ślinę i pokazuję
palcem napis, który tak mnie przeraził. Heath patrzy za moim wzrokiem i odwraca
się do mnie.
- Nie musimy tam
iść. Wystarczy, że pójdziemy tam. – pokazuje ścianę z dobrymi Aniołami.
Kiwam potakująco głową i
razem udajemy się do białego stolika. Po chwili podchodzi do nas blondowłosy
kelner i mówi:
- Co podać?
Heath patrzy na mnie i mówi:
- Dwa razy whisky.
Rzucam mu wymowne spojrzenie
i zaprzeczam:
- Przepraszam, mój
partner się pomylił. Dla niego whisky dla mnie kremowe piwo.
Kelner uśmiecha się
promiennie i odpowiada:
- W porządku. Zaraz
je przyniosę.
Po odejściu miłego chłopaka,
mój towarzysz wybucha głośnym śmiechem i mówi doskonale naśladując mój głos:
- Przepraszam, mój
partner się pomylił.
Teraz to ja nie wytrzymuję i
również zaczynam się śmiać. Dobrze, że tu z nim jestem. Kocham go.
- Heath? – pytam gdy
wreszcie się uspokoił.
- Tak?
- Mogę zadać parę
pytań? Jeśli będą niestosowne po prostu na nie, nie odpowiadaj, ok.? – pytam ze
skruchą.
Puszcza mi oko i odpowiada:
- Śmiało.
Widząc, że zmierza już do nas
kelner odsuwam się od Heatha i przyjmuję moje zamówienie. Gdy blondowłosy
odchodzi ponownie mówię do swojego chłopaka.
- Jak uruchamiasz
czas?
Uśmiecha się i odpowiada ze
spokojem.
- Wyobrażam sobie w
myśli obraz kiedy nic nie jest żywe. Wszystko stoi w bezruchu. I wtedy mój mózg
daje polecenie skrzydłom…
- Skrzydłom? –
przerywam mu głośno. On w odpowiedzi zatyka mojego usta dłonią i mówi dalej.
- Wtedy one jakby
rozwijają się i trzepoczą a po chwili wiatr ustępuje i wszystko z nim.
- Ale czemu wiatr
przestaje wiać, przecież czuję go jak to robisz?
- Widzisz bo
ustępuje tylko na chwilę.
Potakuję ze zrozumieniem i
kontynuuję:
- Czemu czytamy
sobie w myślach?
Patrzy na moje brązowe oczy i
mówi dalej.
- Tego nie wiem ale
wiem jak to się dzieje.
Zachęcam go do dalszych
wyjaśnień, ruchem dłoni.
- Wyobrażam sobie
ciebie, całą. Twoje włosy, oczy, dłonie, wszystko po kolei aż stwarzam w umyśle
cały twój obraz. I wtedy mówię do ciebie. A ty jakimś cudem to słyszysz. Jesteśmy
związani telepatycznie.
Uśmiecham się na dźwięk słów:
Jesteśmy związani.
- Komu musiałeś
pomóc? No wiesz wtedy gdy poszłam do ciebie do domu i poprosiłam o pomoc z
plecakiem?
Nie odpowiada. Siedzi i kiwa
przecząco głową. Odbieram sygnał, że nie może odpowiedzieć.
- Co z tą tablicą? –
śmieję się.
- Czasami wchodzę
do twojego pokoju. – przyznaje. – lub wlatuję. – dokańcza.
Uśmiecham się sama do siebie
na myśl, że Reachel widzi mojego skrzydlatego chłopaka.
- Skąd wiesz o
moich wizjach?
- Pamiętam to z
tamtego życia.
Kiwam głową, dając mu sygnał,
że go rozumiem.
- Hm, jak Argie
trafia do czasoprzestrzeni?
- Mogę kontrolować
kto wejdzie do niego a kto nie. – wyjaśnia bez zastanowienia.
- Co oznacza ,,
Narodź się na nowo”? – pytam wreszcie. Niestety Heath jak widać nie odpowiada.
Daję mu spokój i zadaję ostatnie pytanie.
- Czemu miałam
żółte oczy?
Też nie wyjaśnia ani słowa.
Po chwili odzywa się.
- Mogę ci coś
jeszcze wyjaśnić jeśli chcesz.
Kiwam szybko i energicznie
głową. Szczerzy zęby i zaraz odpowiada:
- Wiesz dlaczego nazywają cię ,, Ciemnym
Światłem” skoro jesteś Czarną Istotą?
Zaprzeczam.
- Bo nazwa ,, Czarne Światło”
nie istnieje. – wybucha śmiechem. Kopie go w nogę pod stolikiem i wreszcie się
uspokaja.
- Więc wiesz kim jest Argie?
Potakuję.
- David i Vee?
Potakuję.
- Normalni? – upewniam się.
Teraz to on potakuje.
Biorę do ust kremowe piwo i z
powolnym tempem spijam je co do kropelki. Kiedy Heath skończył pić także swoje
whisky idziemy na zewnątrz. Chce dojść do samochodu dając mi znak, że gdzieś
jeszcze jedziemy ale ja go szybko upominam:
- Po alkoholu?
- No tak. Zapomniałem.
Będę musiał zrobić co innego. – szybko rozwija błękitne skrzydła i łapie mnie
za ręce. Zarzuca mnie za siebie i pilnie
trzyma. Wkrótce wznosimy się ku niebu. Szybujemy w powietrzu niczym
ptaki. Jesteśmy wolni, bezpieczni, tylko dla siebie. Patrzymy się na siebie co
chwila aż wreszcie zauważam, że lądujemy w strasznym miejscu. Na cmentarzu. Gdy
poczułam grunt pod nogami odwracam się do Heatha i lekko bujam. Niedobrze mi –
myślę.
- Ja też mogę tak
polecieć? – pytam lecz bez odpowiedzi.
Idziemy do środka. Heath
oczywiście rozbraja bramę aż w końcu jesteśmy w środku. Ciche szelesty liści i
szepty wołają nas zachęcając byśmy do nich podeszli. Wolnym krokiem idę za
swoim chłopakiem, który czegoś szuka z uporczywością. Nagle zaświtało mnie
jeszcze jedno pytanie.
- Czym różnią się od
siebie Ciemne, Jasne, Białe i Czarne Istoty?
- Tylko wyglądem. Ja,
Istota Jasna mam niebieskie oczy i błękitne skrzydła. Ciemna Istota ma je rudo –
brązowe i szare skrzydła, zaś Biała ma białe i brązowe oczy a Czarna, czarne
skrzydła i żółte oczy.
Przypominam sobie chwilę, gdy
Heath powiedział mi, że zmieniły mi się tęczówki. To znaczyło, że zamieniam się
w Czarną Istotę.
Wkrótce mój chłopak informuje
mnie z zadowoleniem, że znalazł czego szukał. Dziwi mnie fakt, co to takiego
ukrytego na tym starym i zaniedbanym cmentarzu.
Za chwilę widzę bramę.
Ukryta była za zieloną zaroślom. Cała drewniana z czarną klamką. Na niej wyryte
były słowa:
Ciemne Swiatło powroci na nowo,
Spełni sie
z bramy podane slowo.
Jeden
stworzony by ja uratowac
Niebiosa postanowily
drugiego na cien skierowac.
Z trudem otrząsam się z
emocji, które towarzyszyły mi czytając tą przepowiednię. Bo na pewno nią były.
Ciemne Światło – to ja. Mam wrócić na nowo. Jeden stworzony by mnie uratować –
Heath, a ten drugi to pewnie Loren. Czyli to wszystko ma nawiązanie do mnie…
- Powiesz mi coś o
tym?
Kręci głową.
Za chwilę otwiera bramę,
która z trudnym do zniesienia otwiera się a my wkraczamy do pięknej nierzeczywistości.
Co sądzicie o tym rozdziale?
Jest super . !
OdpowiedzUsuńOd wczoraj trafiłam, na tego bloga i nie mogłam się oderwać. No, a na moje nie/szczęście wyłączyli prąd . !
Nie przestawaj pisać, masz wielki talent . !
Ciekawe o co w tym wszystkim chodzi ... ? Lav ma przeprowadzić upadłych aniołów do piekła .??
nieznajoma14
Dziękuję ci za tak miłe słowa! To dla mnie naprawdę ważne! Tak Lav ma to zrobić, ale dlaczego jak i po co to się okaże później :)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz jeszcze miała ochotę poczytać to wpadaj kiedy chcesz :) Już dzisiaj pojawi się nowy rozdział ... Pozdrawiam :)