Przed przeczytaniem kolejnego rozdziału, PAMIĘTAJCIE!
24.01 jeśli chcecie zagłosować na mojego bloga w konkursie blogroku, to wejdźcie na mojego bloga i kliknijcie w link, który będzie tam podany.
Głosowanie odbędzie się przez SMSY : jeden to 1,23
Pozdro, miłego czytania ;**
Z przykrością informuję, że dużymi krokami moja książka się kończy...
Mój przyjaciel nie potrzebował wyjaśnień. Właśnie dlatego tak go kochałam. Pomagał mi bezinteresownie, nie żądał faktów, motywów, dowodów.
Zaraz
kiedy przyjechał na cmentarz, odetchnęłam. Siedzieć tutaj samemu jeszcze w
środku nocy nie jest przyjemne. Zauważyłam jego ciemne, zmierzwione włosy,
napuchnięte oczy oraz pogniecioną pidżamę.
-
Czyli mam to przechować i nie otwierać, oraz nie podawać temu nikomu oprócz
Heatha?
-
Zgadza się. – pokiwałam powoli głową. – Dziękuję. – wzięłam w ramiona Davida i
wyszeptałam mu do ucha – Uważaj na siebie. On może cię obserwować.
Spojrzał
na mnie tylko i szybko wybiegł z cmentarza. Ja natomiast wkroczyłam do pięknego
świata, który nie istnieje. Klucz pasował do zamka bramy. Lecz gdy ujrzałam
Krainę Istot, miałam ochotę zemdleć.
Nie
było tu jak kiedyś. Drzewa złamane, niebo pokryte ogniem, ziemia wysuszona a
wodospad nie zachwycał już piękną, czystą wodą. Spowił się z ogniem,
płomieniami.
I stało się. W jakiś sposób, Aaron tutaj jest i
zaczął realizować swój plan. Ale w tym przeszkadzam mu ja.
Idąc
dalej mogę umrzeć.
Nigdy
nie rezygnuj, bo przez to dajesz szansę innym.
Tak
powtarzała mi Betty. Posłucham jej.
Zaczęłam
biec do siedziby Aarona. Muszę się dowiedzieć co się stało. Kto go sprowadził i
co najważniejsze, jak tego dokonał.
Są
trzy osoby, które mogły to uczynić.
Maggie,
Gave, Jerry.
Stawiam
na Maggie. Mogła tutaj przybiec zdenerwowana i skontaktować się z nim jako z
duchem. Aaron może zabić, dotykając. Wyrwał jej skrzydła i przez to pojawił się
znów na ziemi. A teraz pewnie chce mnie dopaść.
Rozejrzałam
się spanikowana wokoło. Wydawało mi się albo naprawdę słyszałam moje imię.
Wołania: Lavende, tu jestem. To ja!
Ktoś
za moimi plecami powiedział:
-
Nie bój się. Pomogę ci sprowadzić Heatha.
Szybko
się odwróciłam. To Czarna Czerń.
-
Jak? – zapytałam tylko. Później byłam już w świadomym śnie.
***
Było
tu tak jak poprzednim razem. Zupełna pustka. Nicość.
-
Co chcesz najpierw zobaczyć?
-
Mogę sama zadecydować.? – zapytałam moją towarzyszkę.
Znów
zrobiła znudzoną minę. W sumie to, była fajniejsza niż ten jej przyjaciel.
-
To nie mój przyjaciel! – warknęła na mnie.
-
Dobra, wyluzuj. – wyszeptałam. – Chcę zobaczyć Heatha i Gabriela.
I
tak się stało. Przed moimi oczami stał mój chłopak. Piękny, uwodzicielski,
nierzeczywisty był tutaj, dotykając dłonią mojego policzka. Po sekundzie
pocałował mnie czule i delikatnie, lecz niestety, ku mojemu niezadowoleniu
przerwał pocałunek.
Gabriel
wyłonił się zaraz za nim. Ubrany w białą, świecistą, długą szatę patrzył na
mnie uśmiechając się i powtarzając:
-
Nie poddaj się. Nie poddaj się.
Spojrzałam
wymownie na Heatha. Parsknął śmiechem a Wódz zaraz go upomniał.
-
Staram się by nasze Ciemne Światło, nie słuchało głosu Aarona.
Świetnie.
-
Posłuchaj. Możesz ich sprowadzić na ziemię ale tylko na dwie godziny. Przez ten
czas musisz sprawić, żeby Aaron zniknął raz na zawsze. Co prawda, nie ma już
ciała a samą poświatę. To sprawia, że nadal może zabijać. Jeśli rozczłonkujesz
jego duszę a ona rozpadnie się w nicość, wtedy wygrasz.
Nie
zdążyłam mrugnąć okiem a już byłam na polanie w Krainie Istot.
***
Pierwsze
co to rzuciłam się na Heatha. Tak za nim tęskniłam. Marzyłam o tej chwili by
móc się do niego przytulić.
-
Mamy mało czasu, drogie dzieci. – powiedział donośnie Gabriel.
-
Bla bla bla. – wyszeptał mi do ucha Heath.
Zaśmiałam
się jednocześnie z Heathem.
-
Idziemy.
- Gdzie? – spytał mój
chłopak. Miał czarne, potargane włosy a oczy mocne i wyraźne. Mimo, że były
ciemne, to nic się nie zmieniło. Nie dał się sprowadzić na stronę ciemności.
-
Do Aarona. – powiedziałam pewnie.
-
Stop! – krzyknął wódz. – Czy wiecie jak rozczłonkować duszę?
Spojrzeliśmy
na siebie. Żadne z nas nie miało pojęcia o tym jak to zrobić.
-
Nie… A ty?
-
Oczywiście, że wiem.
-
To wspaniale. Więc jak?
-
Trzeba przeprowadzić rytuał.
-
Znowu? – spytał Heath.
-
Niestety tak… - westchnął Gabriel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz