Po
długiej kąpieli i wystarczająco męczącej kłótni z przyjaciółmi, położyłam się
do łóżka. Nie zasnęłam od razu. Nie śmiałabym pójść spać na łóżku, w którym
leżała zamordowana Betty i w miejscu gdzie prawdopodobnie Aaron czuwał nade
mną. Jego opiekuńczość na pewno nie była przyjazna. To mój wróg a ja nie wiem
jak go zniszczyć. Czemu po prostu nie
mogę się obudzić i zobaczyć nowy świat? Ujrzeć Heatha, Argie, moją mamę, tatę…
Przymknęłam
oczy i przestałam myśleć. Czas na odpoczynek. Zasłużyłam sobie na to.
Z
snem, przyszła kolejna wizja.
***
Stoję
w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Gdzie okiem spojrzeć, widać tajemnicze cienie i
ich macki. Wiem na co to się zapowiada. Zaraz zjawi się tu Aaron. A
przynajmniej wcieli się w kogoś.
Po
paru minutach wiem kogo widzę. Nie uwierzycie. Wysoka, długonoga blondynka o
nieco niskim punkcie IQ.
Zgadliście.
To
Maggie. A dokładnie jej ciało a dusza Aarona.
-
Mam zaatakować Purry i wyrwać jej
skrzydła? – zapytała przestraszona.
-
Zgadza się. I to dzisiaj. Ona musi umrzeć.
Krótki, nowy fragment :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz