poniedziałek, 28 stycznia 2013

Nowy fragment XXXXV rozdziału

Zanim zaczniecie czytać, to przypominam o głosowaniu na mojego bloga!! Numer : 7122
Treść: G00388
Cena: 1,23 zł.
http://www.blogroku.pl/2012/kategorie/-b-mroczna-b-b-kraina90-b-,26l,blog.html

Aż ciarki mnie przechodzą gdy tylko pomyślę, że mam tam wejść. Czemu moim przeznaczeniem jest walka z demonami i złymi duchami? Dlaczego nie mogę być zwykłą dziewczyną, która po skończeniu szkoły średniej pójdzie na studia? Oczywiście Lavende Purry jest Ciemnym Światłem i bycie zwykłą dziewczyną nie wchodzi w grę.

- Jesteś gotowa? – zapytał mnie Heath, ściskając za rękę.

- Nie. Ale chodźmy. – spojrzałam ukradkiem na wrota do Piekieł i ponownie zrobiło mi się zimno. Zrobiłam dwa kroki w przód i pchnęłam bramę.

Myliłam się.

W środku nie było czego ani kogo się bać.

Jeśli nie licząc zakrwawionej Maggie…

Zrozpaczona podbiegłam do niej i sprawdziłam puls. Niestety krew nie krążyła. Aaron ją zabił.

 Leżała na posadzce z czarnego marmuru żegnając się z wszystkim co dotychczas kochała i znała. Jej jasne włosy były wtopione w kałużę krwi a blado niebieskie oczy były otwarte i skierowane wprost na mnie.

Ten widok po raz kolejny udowadniał mi, że czym prędzej muszę skończyć z tym całym nadnaturalnym światem.

- Idźmy dalej. – upomniał nas Gabriel.

Odwróciłam wzrok od zmarłej Maggie i przytuliłam się do mojego chłopaka. Powiedział mi szybko, że mamy niewiele czasu a to spowodowało, że jako pierwsza wkroczyłam do pokoju Aarona.

- Jesteś tu? To ja Lavende! – krzyknęłam donośnie. Gdy poczekałam parę minut a nikt nie odpowiadał, ponowiłam wołania.

Trzask.

Rozkładane skrzydła.

Gabriel szybko stanął przed nami i również przygotował się do ataku. Nie mieliśmy pewności kto tu jest. Może to Jerry? Gave mówił, że gdzieś się ukrywa a co jak co to w miejscu bytu najpotężniejszego Upadłego, byłby bezpieczny. Sam Aaron miałby kogoś do pomocy.

- Uciekaj. – wyszeptał mi na ucho Heath. – To żaden z nich. Ja postaram się go załatwić a ty z Wodzem idźcie poszukać Jerrego. Trzeba z nim pogadać.

Popatrzyłam na niego wątpiącym wzrokiem ale gdy ponownie rozległ się dźwięk trzasku zaczęłam biec. Nie patrzyłam się za siebie, za bardzo bałam się widoku walki dwóch Upadłych. Już tak blisko pozostało do wyjścia. A jednak drogę zagrodził mi O’Connel.

- Do licha! – wrzasnęłam przestraszona.

W powietrzu rozległ się przerażający, męski śmiech. Tylko, że nie Jerrego. To Aaron stoi obok mnie i pochyla głowę na moje ramię.

- Kogo my tu mamy. – wyszeptał uwodzicielskim tonem. Nie był to ton taki jak u Heatha ale zupełnie odwrotny, zły, nieprzyjemny, bolesny.

- Chyba widzisz, że tu jestem. Chyba, że całkowicie padło ci na mózg. – powiedziałam, odwracając się do niego twarzą w twarz.

- No co? Nie przyznasz się, że zabiłeś Maggie? Tego, że miałeś chęć pozbycia się także Gave? Oraz tego, ze jesteś gotów zabicia każdego kto stanie ci na drodze? – wrzeszczałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz