Treść: G00388
Cena: 1,23 zł.
http://www.blogroku.pl/2012/kategorie/-b-mroczna-b-b-kraina90-b-,26l,blog.html
Aż
ciarki mnie przechodzą gdy tylko pomyślę, że mam tam wejść. Czemu moim
przeznaczeniem jest walka z demonami i złymi duchami? Dlaczego nie mogę być
zwykłą dziewczyną, która po skończeniu szkoły średniej pójdzie na studia?
Oczywiście Lavende Purry jest Ciemnym Światłem i bycie zwykłą dziewczyną nie
wchodzi w grę.
-
Jesteś gotowa? – zapytał mnie Heath, ściskając za rękę.
-
Nie. Ale chodźmy. – spojrzałam ukradkiem na wrota do Piekieł i ponownie zrobiło
mi się zimno. Zrobiłam dwa kroki w przód i pchnęłam bramę.
Myliłam
się.
W
środku nie było czego ani kogo się bać.
Jeśli
nie licząc zakrwawionej Maggie…
Zrozpaczona
podbiegłam do niej i sprawdziłam puls. Niestety krew nie krążyła. Aaron ją
zabił.
Leżała na posadzce z czarnego marmuru żegnając
się z wszystkim co dotychczas kochała i znała. Jej jasne włosy były wtopione w
kałużę krwi a blado niebieskie oczy były otwarte i skierowane wprost na mnie.
Ten
widok po raz kolejny udowadniał mi, że czym prędzej muszę skończyć z tym całym
nadnaturalnym światem.
-
Idźmy dalej. – upomniał nas Gabriel.
Odwróciłam
wzrok od zmarłej Maggie i przytuliłam się do mojego chłopaka. Powiedział mi
szybko, że mamy niewiele czasu a to spowodowało, że jako pierwsza wkroczyłam do
pokoju Aarona.
-
Jesteś tu? To ja Lavende! – krzyknęłam donośnie. Gdy poczekałam parę minut a
nikt nie odpowiadał, ponowiłam wołania.
Trzask.
Rozkładane
skrzydła.
Gabriel
szybko stanął przed nami i również przygotował się do ataku. Nie mieliśmy
pewności kto tu jest. Może to Jerry? Gave mówił, że gdzieś się ukrywa a co jak
co to w miejscu bytu najpotężniejszego Upadłego, byłby bezpieczny. Sam Aaron
miałby kogoś do pomocy.
-
Uciekaj. – wyszeptał mi na ucho Heath. – To żaden z nich. Ja postaram się go
załatwić a ty z Wodzem idźcie poszukać Jerrego. Trzeba z nim pogadać.
Popatrzyłam
na niego wątpiącym wzrokiem ale gdy ponownie rozległ się dźwięk trzasku zaczęłam
biec. Nie patrzyłam się za siebie, za bardzo bałam się widoku walki dwóch
Upadłych. Już tak blisko pozostało do wyjścia. A jednak drogę zagrodził mi
O’Connel.
-
Do licha! – wrzasnęłam przestraszona.
W
powietrzu rozległ się przerażający, męski śmiech. Tylko, że nie Jerrego. To
Aaron stoi obok mnie i pochyla głowę na moje ramię.
-
Kogo my tu mamy. – wyszeptał uwodzicielskim tonem. Nie był to ton taki jak u
Heatha ale zupełnie odwrotny, zły, nieprzyjemny, bolesny.
-
Chyba widzisz, że tu jestem. Chyba, że całkowicie padło ci na mózg. –
powiedziałam, odwracając się do niego twarzą w twarz.
-
No co? Nie przyznasz się, że zabiłeś Maggie? Tego, że miałeś chęć pozbycia się
także Gave? Oraz tego, ze jesteś gotów zabicia każdego kto stanie ci na drodze?
– wrzeszczałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz