***
Obudzona
na podłodze zaczęłam płakać.
Nie uniknie mnie śmierć. Wczoraj miałam wizję o tym,
że ktoś umrze. Byłam zwykłą egoistką i myślałam, że to będzie Gave. Oczywiście,
że to ja. To ja, Lavende Purry mam umrzeć. Przypisana jest mi śmierć.
-
Lav? Co ci jest?
- Kto ? –
wydusiłam.
Ale ja wiedziałam kto do mnie mówi. Znałam doskonale
ten ton głosu. Maggie. Mój wróg, który chce mnie zabić stoi nade mną. Czy nie
powinnam zacząć się bać?
Zerwałam się na nogi i odepchnęłam od siebie głupią blondynkę.
- Spadaj. Wyjdź z mojego domu! –
krzyknęłam. – Mamo!
Mag zaczęła się histerycznie śmiać.
-
Mamusia ci nie pomoże. Zapomniałaś już, że mam krewnego, który jest Upadłym?
Faktycznie. Zupełnie wyleciało mi to z głowy. Ale
kto może być w rodzinie Maggie? Najwyżej Jerry, nie stawiam na kogoś lepszego.
-
Jak chcesz, to Aaron może się tu zaraz zjawić. – co to miało znaczyć?
Nie.
Nie uwierzę w to.
Aaron- diabeł.
To wuj Maggie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz