Super.
Poznałam chłopaka.
I już się w nim zauroczyłam. Nawet
nie zdążyłam dojść do tego całego hotelu.
Poszłam przed siebie i skręciłam w
prawo a ujrzałam przed sobą wielki śmietnik z śmierdzącą zawartością.
Jakoś nie widzę tu żadnego hotelu.
Dalej pobiegłam bo bałam się trochę tego miejsca. Przyprawiało mnie o dreszcze
i przypominało… hmm wspomnienia.
Po paru minutach uniosłam wzrok i
zobaczyłam przed sobą budynek. Tak, założyłabym się, że jeszcze parę metrów
temu nie widziałam go.
Może to nie ten hotel? W końcu nie
widzę żadnych złotych gwiazdek ani luksusowych drzwi.
Ładny obrazek wymarzonego hotelu
przyćmiła brudna, mokra brama. Spojrzałam w górę i stwierdziłam, że to na pewno
nie jest to miejsce, jakiego szukam.
- Czego tutaj chcesz? – warknął jakiś
mężczyzna. Na początku nie mogłam zobaczyć jaki wygląda ale kiedy wyłonił się z
bramy spostrzegłam niskiego, rudego dość tęgiego faceta.
- Szukam tego słynnego hotelu. –
powiedziałam nieśmiało.
Zrobił dwa kroki w przód i wyciągnął
rękę z kieszeni.
- Musisz skręcić jeszcze raz w prawo
… czekaj, czekaj… Jak się nazywasz? – rzucił na mnie podejrzanym okiem.
- Ja… Ja… - wyszeptałam przestraszona
jednocześnie cofając się.
- Gadaj. – ryknął i ruszył w moim
kierunku. Popchnął mnie swoimi silnymi i krótkimi rękoma a ja runęłam na
chodnik.
- Nie wiem. Naprawdę… Chery.
- Jaka Chery, do cholery! Mów albo
nie wyjdziesz stąd żywa!
- Chery Beverly.
- Prawdę, masz powiedzieć prawdę! –
kopnął mnie w brzuch. Wzrok zaćmił się i nie byłam w stanie określić kto biegł
do mnie i krzyczał z przerażeniem.
- Zostaw ją! Nie jest tą której
szukamy!
- Wygląda zupełnie jak ta opisana w
dokumentach!
Nagle przypomniałam sobie co mam ze
sobą.
- Mam je…
- Co? – zapytał rudy mężczyzna.
- Te dokumenty. – przyznałam ledwie
słyszalnie.
- Niemożliwe, zostały zniszczone dwa
lata temu. – powiedział drugi z moich towarzyszy a ja nie mogłam wykrztusić z
siebie głosu. Bo w mojej torbie znajdowało się coś co nie powinno istnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz