- Czekaj, coś ci pokażę. – zachęciłam
Jaydona by na chwilę zamilkł.
Drżącą dłonią wzięłam papier z
identyfikacją ostatniego potomka Lucyfera.
- Tu napisane jest, że po roku gdy
Rose Luvery urodziła dziecko została zamordowana. Piszą, że sprawiała kłopoty.
Co to może znaczyć?
Nie zastanawiał się ani chwili.
- To logiczne. Uciekła im parę dni
później. W 1994 gdy urodziła dziecko, chciała się go pozbyć. W tą samą noc była
zamordowana.
- Skąd ta pewność? – zapytałam.
- Rada nie pozwoliłaby żyć kobiecie,
która uciekła z ich więzienia. Mieli dużo informacji na jej temat i najpewniej
ją śledzili. Stąd mogli też obserwować dziecko, nie słyszeli imienia ani
nazwiska ale zauważyli jego kolor oczu i włosów. W noc kiedy chciała pozbyć się
dziecka zabili ją. By …
- Potomka mieć dla siebie.
- Dokładnie. Tyle, że to im się nie
udało… - wyjaśnił przerażony.
- Interesuje mnie tylko kto to Jack
Halley, Tom Tiffany i S.B.
- Tiffany musiał być jednym z tych
satanistów. S.B napisała, że brał udział w czarnej mszy na Rose.
- A Jack Halley musiał być takim jak
my.
- Wszystko na to wskazuje.
S.B – to inicjały kobiety.
Dźwięk dzwoniącego telefonu
rozproszył mnie z myśli. Otworzyłam moją torbę i wyjęłam czarnego Samsunga. Na
wyświetlaczu pokazał się numer Shannon. Odrzuciłam połączenie i wyłączyłam
komórkę. Nie mam ochoty teraz się tłumaczyć.
- Czemu nie odebrałaś? – Jay podniósł
wzrok znad kartek.
- Nieznany numer. – wyjaśniłam.
Pokiwał głową.
- Widziałaś te zdjęcia? – zapytał
zainteresowany.
- Jasne. - A to? – podał mi
fotografię przedstawiającą grupę ludzi ubranych w czarne ciuchy.
- Tu gdzieś musi być Tom Tiffany.
- Właśnie. Zdjęcie pochodzi z 1993.
- Rok ostatniej czarnej mszy.
Przeszukałam wzrokiem stertę
dokumentów i zauważyłam kolejną kopertę.
***
1994, San Francisco
Rose Luvery biegła
przez ciemną uliczkę miasta. Bała się odwrócić bo tuż za nią podążali ci
mężczyźni.
- Panno Luvery, proszę
się zatrzymać! – krzyczeli.
- Tom, ona się nie
podda. Trzeba przyspieszyć. – usłyszała głos głównego bohatera tamtej nocy.
Po paru minutach
poczuła na swoich plecach czyjeś ręce. Potykając się o kogoś nogę runęła na
ziemię.
- Rosalie, popełniłaś
duży błąd uciekając od nas. To, że pozbyłaś się demona wcale nie oznacza, że
jesteś bezpieczna.
- Nie możemy pozwolić
by ktoś kto uciekł z naszego więzienia przeżył. – powiedział Tom.
- Gdzie ukryłaś
dziecko?
- Nie powiem wam. –
wyjąkała bezsilna.
Tiffany kopnął ją w
głowę. Poczuła, że powoli odpływa i zasypia ale słyszała ostatnie pytanie.
- W jakim szpitalu je
urodziłaś?
- W San Francisco, UCSF
Medical Center…
Straciła przytomność.
***
- Cher? Cher, słyszysz mnie? –
usłyszałam głos Jeydona jak przez mgłę.
- Tak. – wyszeptałam.
- Co ci się stało?- spytał
przestraszony.
- Sama nie wiem. Chyba powinnam
położyć się spać. – zamknęłam oczy i dokończyłam – Jak chcesz to weź te papiery
ze sobą i zostaw mnie na jakieś dwie godziny. Spotkamy się o szesnastej na
dole.
- W restauracji?
- Tak, a co? – zapytałam
zniecierpliwiona.
- Pracuję tam jako kelner. Zaczynam
pracę o 14:30. – powiedział lekko rozbawiony. Zebrał do kupy tonę dokumentów i
wstał z zimnej podłogi. – Postaram się być na czas.
- Ok. Idź już. – szepnęłam.
Nie pamiętam kiedy zasnęłam.
***
Sen zaczął się od
przedstawienia mi pewnego pomieszczenia. Nie rozpoznałam go od razu ale gdy
przed moimi oczami pojawił się stół z zabłoconymi dokumentami, wiedziałam, że
znajdowałam się w archiwum.
Biała Willa.
Tyle, że jej ściany
były w czarnych plamach. Na deskach rozlana krew.
Istny koszmar. Modliłam
się by jak najszybciej się obudzić.
Niestety, sen trwał o
wiele za długo.
Usłyszałam trzask
zamykanych drzwi i okien i nagle zrobiło się kompletnie ciemno. Z głębokiej
czerni świeciły się tylko żółte oczy.
- Nie uciekniesz przede
mną, Cherry Beverly. – w oddali rozległ się nieprzyjemny i bolesny ton głosu.
- Cherry Beverly?
- Tak się nazywasz.
- Niemożliwe.
- Nie wierzysz?
Sprawdź. – rozkazał.
- Jak? – pytałam.
- Sama do tego dojdź.
- Kto to S.B? –
dopytywałam.
W odpowiedzi usłyszałam
tylko kapryśny i chrapliwy śmiech.
***
Pisać czy fajne te rozdziały ;) Na moje gg: 32202116 możecie informować co mogę jeszcze wrzucać na bloga by was zainteresowało, zdjęcia, filmy, co chcecie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz