Kolana ugięły się
pode mną. Nie, nie. To nie może być prawda. Może to zwykły sen, wspomnienie lub
durna wizja. Nie uwierzę w to, że chce by Najwyższy Wódz Piekieł powrócił…
- Lavende, naprawdę
nie rozumiesz? Wódz, powrócił. Istnieje dobro. A co ze złem? Nie pamiętasz słów
Gabriela?
- Śledziłeś mnie? –
syknęłam.
- Oczywiście, że nie. Przecież nie
mam dostępu do Nieba. W każdym razie…
- Nie pozwolę ci na
to.
- Więc ja nie
odnowię czasu.
Ok. Denerwował
mnie. Irytował. I nie wiem co jeszcze ale w tym momencie ma rację. Pamiętam
dokładnie słowa Wodza, Gabriela – poprawiłam się w myśli – Dobro nie może
istnieć bez Zła, a Zło bez dobra. Na świecie musi istnieć równowaga. I właśnie
dlatego powiedziałam słowa, za które Chyba pójdę do Piekła. Boże! Przecież ja
już w nim jestem.
- Oddam twoje
skrzydła, ty wskrzesisz Aarona, zaprowadzisz mnie do Heatha i odnowisz
czasoprzestrzeń. Ale co potem? Nie uwierzę, że Aaron tak po prostu da mi spokój…
- powiedziałam wolno. Sama nie mogłam uwierzyć, że to wyszło z moich ust… Dużo
się pozmieniało.
- Zawrzyjmy
układ. Ty oddasz skrzydła w zamian ja gwarantuję ci spokój. I oczywiście
uruchomię czasoprzestrzeń. Od momentu…
- Po śmierci
Argie. Czyli w momencie gdy Heath, zdąża mnie złapać za rękę. Pasuje? –
spytałam trochę gniewnie.
- Wspaniale. –
powiedział odchodząc.
Przypomniało mi
się…
- Co z moją mamą?
- Nie chcę z nią
być i nigdy nie chciałem, Lav.
Potaknęłam
głową. Fakt, chciał być przy mnie. Jak to zabrzmiało – skarciłam się w myśli. To
znaczy, to Aaron pragnął się mnie pozbyć więc Gave spełniał jego poleeeeceee….
- Gave? –
szepnęłam.
- O co chodzi? –
odwrócił się lekko.
- Co jeśli Aaron cię
wykorzystuje. A później zabije? Jestem jasnowidzem. Potrafię to wyczuć. A wiesz
mi… Już dawno wywęszyłam, że Aaron to zły koleś.
Cisza. Pokręcił
głową ale nic nie mówił. Po prostu zniknął. Nie wiem jak, kiedy. To było jak…
Jak Snape w Harrym Potterze. Fascynujące
ale i przerażające.
Obawia się tego – podszeptywały moje
myśli.
Boi się.
I nagle świat runął. A
przynajmniej ja. Moje oczy zaczęły płakać. Lecieć strumykiem po policzkach,
ciele. Wstrząsnęły mną dreszcze, a głowa bolała rozpętując w niej piekło.
Wizja.
Koszmar.
Śmierć.
Tylko to
wiedziałam.
Że ktoś umrze.
Jutro.
Wiem , że krótki ale to nie całość. Po prostu ostatnio nie mam zbyt wiele czasu :)
OdpowiedzUsuń