niedziela, 23 grudnia 2012

Kolejna część :)


                                  Nie wiem czemu, ale podświadomość kierowała mnie do Krainy Istot. To tam, poznałam prawdę i to właśnie w niej muszę to skończyć.
                          Jeszcze dziś oddam skrzydła Gave. Skoro jutro ma ktoś zginąć, wolę poddać się dzisiaj. Dlatego też, wzięłam komórkę, która nie wiadomo skąd i dlaczego znalazła się w kieszeni moich spodni. Poszukałam w kontaktach jego numer i zadzwoniłam.
Poczta głosowa.
Spróbuję jeszcze raz – pomyślałam.
Sygnał. Po paru minutach ktoś rozłączył połączenie.
Dziwne… Przecież tak mu na tym zależało. Niemożliwe jest by nagle się rozmyślił. Aaron by go zabił.
                          Aaron by go zabił.
O mój Boże. Teraz chętnie spotkałabym się z Heathem.
Co jeśli…
Jeśli…
Nie, mogę nawet o tym myśleć. Nienawidzę Gave ale nigdy nie chciałabym jego śmierci z rąk Aarona. To by było zbyt okrutne, pomimo tego, że zabił Betty.
Kiedy wreszcie przystanęłam, zorientowałam się, że znajduję się  blisko mojej szkoły. Starej szkoły, bo nie chodziłam tam już od… 17 lat? Mimo tak dużego odstępu czasu, szkoła zdawała się wyglądać tak samo. Hmm. David i Vee również się nie zmienili, a powinni mieć teraz 34 lata… Tak… Ktoś mi to wyjaśni? – krzyknęłam w umyśle.
                           - Tak, ja mogę ci to wyjaśnić. – nerwowo rozejrzałam się wokoło siebie ale nie zobaczyłam żadnej żywej istoty. Przy bramie do Ogrodu szkolnego, jakaś kobieta wpatrywała się wprost na mnie.
                            - To naprawdę świetnie ale przerażasz mnie. Kimkolwiek jesteś. – odrzekłam głośniej. Postać kobiety była jak czarna plama. Ciemna Czerń.
      Co?
                         - To ty, Ciemna Czerń? – spytałam ochrypnięta.
                         - Zgadza się. Podejdziesz bliżej czy mamy tak krzyczeć przez ulicę? – zapytała sarkastycznie.
Ruszyłam powolnym krokiem. A co jeśli to jakiś podstęp? Może to nie ona? Lecz trudno było mi wyobrazić sobie kogoś innego, przebranego na tak ciemny kolor…
                  Gdy zobaczyłam jej twarz, byłam nieco spokojniejsza. Na szczęście, to nie przebrany Aaron. Co ja gadam… Jego tu nie ma.
Odgarnęłam kosmyki włosów z twarzy i podniosłam głowę. Niebo było pochmurne a z niego zaczął padać śnieg. To dość wczesna pora na śnieg. No bo czy w październiku może coś takiego się dziać? Rzadko. Lecz, tak naprawdę sama nie jestem pewna, który mamy miesiąc i rok. Nie było mnie tu 17 lat a teraz jeszcze ten cały koniec świata. Eh… 
                            - Po co tu przyszłaś? – zapytałam ostrożnie cicho.
                            - Nie możesz oddać mu skrzydeł, Lavende. – odpowiedziała zaskakująco miło. Może nie dałabym uciąć ręki ale zdawało mi się, że w jej głosie pobrzmiewała nuta troski.
Zrobiłam skwaszoną minę.
                             - A ty skąd o tym wiesz?
Uśmiechnęła się cierpko i wyszeptała:
                             - Świat świadomego snu wie o wszystkim. Obserwujemy sprawy ludzi i Istot z góry. Wiem nawet co masz pod tą ohydną, szpitalną koszulą.
Uniosłam prawą brew. Miałam ochotę wybuchnąć głośnym i niepohamowanym śmiechem. Chyba pierwszy raz od tak strasznego, długiego czasu.
                              - Niby co?
                              - Bokserkę z napisem: P.O.D. – wyjaśniła pewnie. Zajrzałam lekko pod koszulę i stwierdziłam, że naprawdę ją mam.
                               - Dobrze. Więc wyjaśnij mi o co tu chodzi? Czemu nie mogę oddać mu skrzydeł?
                               - To proste. Kiedy Aaron osiągnie swój cel, zabije Gave a ty zostaniesz zupełnie sama. Przypomnijmy to, że skoro Gave umrze, nikt poza nim nie będzie mógł przywrócić czasu. To znaczy, że Heath nadal będzie siedział w świadomym śnie, tak jak Wódz. A my, nie możemy cię tam wpuścić. Znalazłaś przepowiednię, prawda?
                             - Tak. W liście było napisane, że muszę iść do mojego wroga, który kocha się w mojej matce. Od razu zgadłam że to Gave.
                             - Słusznie. Więc teraz odnajdź go i przekonaj, że Aaron go zabije.
                             - Skąd ta pewność? – spytałam śmiało.
                             - Już ci mówiłam. Ja o wszystkim wiem. – mrugnęła okiem i zniknęła. 



I jak wam się podobał ten fragment? :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz