Zdruzgotana tą wizją, zaczęłam płakać i drżeć.
I to nie po obudzeniu, ale w czasie obrazu. Nie mogę na to pozwolić. Ten
koszmar pokazał mi, że Gave da radę mu się przeciwstawić. Ale co z tego? Jeśli
nawet, nie dałabym mu skrzydeł a ten poszedłby do Aarona i mu powiedział, że nie chce mu
służyć, zabiłby go. On nie ma żadnej szansy. Dopiero teraz zaczęłam mu
współczuć. Może Gave wcale nie chciał zabić Betty? Może nawet lubił moją mamę i
mnie? Lecz nie miał wyboru. To ten Szatan nim kieruje. Dość złego już
wyrządził. Nie może powrócić z … tamtego miejsca gdzie się ukrywa. Ale to
znaczy, że Wódz także musi zostać w świadomym śnie. Na świecie nie może istnieć
zdrowie bez choroby, szczęście bez pecha. Światłość bez Ciemności…
- Lav?
Wróć do nas! Lavende! – jak przez mgłę słyszałam wołania Vee i Davida.
Koniec wizji. Nie chcę na to patrzeć. Chcę
wrócić!! – wołałam na
głos.
Minęły wieki
zanim znowu znalazłam się w swoim pokoju. Na początku byłam sparaliżowana. Nie
mogłam się poruszyć, otworzyć oczu czy nawet coś powiedzieć. Dopiero gdy ktoś
wylał na mnie szklankę zimnej wody, zaczęłam się trząść. Moje ciało było nie do
opanowania. Ręce ruszały się w wszystkie kierunku, nogi były jeszcze bardziej nieposłuszne.
Co za straszny widok – powiedział któryś z moich przyjaciół.
Poczułam ciepłą dłoń
na moim policzku. Tylko Jego dotyk, mógł sprawić, że się uspokoiłam. To Heath.
Był tu.
Heath? Jesteś tutaj?
Tak, przez chwilę mogłem wejść do twojego
umysłu i pozwoliłem ci sobie mnie wyobrazić.
Dziękuję. Było mi to potrzebne. Wiesz może
gdzie jest teraz Gave? On nie może iść do Aarona. Przynajmniej nie z moimi skrzydłami
ani bez nich…
Co ty wygadujesz? Jakie skrzydła?
Aaron chce moje skrzydła, bo
wtedy stanie się kimś silniejszym.
To jakaś bzdura. Nic nie sprawi, że
osiągnie większe stanowisko.
Tak właśnie było w tych przepowiedniach na
ścianie.
Wiem, o nich. To Gabriel kazał je napisać.
Komu?
Ciemnej Czerni.
A ta… Jest taka dziwna. Ale wydaje mi się,
że troszczy się o wszystkich. Chociaż na pierwszy rzut oka pomyślałabym
inaczej.
Dobra, więc co z tymi skrzydłami?
Zgodziłam się je oddać w zamian za uwolnienie
czasu i ciebie.
Chwila ciszy. Co
ja narobiłam? Jak mogłam się zgodzić?!
Zwariowałaś?
Nie. Nie wiedziałam, że robię źle.
Kłamstwo.
Lavende? Nie wiedziałaś?! Cholera, nie
kłam!
Dobra, przestań na mnie krzyczeć… Chcę ci
tylko powiedzieć, że ich nie oddałam i nie oddam. Dostałam wizji w której Aaron
oszukuje Gave i go zabija. Nie ważne co by zrobił… To okropne. On mu się tak
poświęcił a teraz ma za to zapłatę. Czuję, że nie chciał zabić Betty. To ten
Szatan mu kazał.
Kto?
Tak nazywam Aarona.
Dobra jesteś.
Usłyszałam wesoły
i uwodzicielski śmiech. Tak za nim tęsknie…
Heath, kiedy się zobaczymy?
Kochanie, musisz zrobić to co powiedziała
ci Ciemna Czerń…
Czyli to, że nie mogę dopuścić, żeby Gave
wstawił się u Aarona z moimi skrzydłami?
Tak.
No dobrze, ale co potem?
Pozwoli ci wejść do świadomego snu i
uwolnić mnie i Wodza.
Właśnie. Gabriel powiedział mi kiedyś, że
na świecie nie może istnieć nic bez swojego wroga. Dlatego Wódz nie może wrócić
na ziemię bo przecież Aaron pozostanie tam gdzie teraz jest.
Fakt. Trudno, uwolnisz tylko mnie.
Dobra, ja muszę iść pogadać z Gavem. Więc
gdzie go znajdę?
Zatrzymam czas.
To niemożliwe.
Czemu?
Bo czas jest teraz zatrzymany…
Sama się
zdziwiłam ale taka jest prawda. Kiedy otworzyłam oczy parę minut temu, moi
przyjaciele siedzieli nade mną bez ruchu. Co dziwniejsze, w drzwiach stał Gave.
Heath?
Co?
On tu jest. Gave stoi w moim pokoju.
Dobra, uspokójmy się. Zachowuj się
normalnie i postaraj mu się udowodnić, że nie może ufać Aaronowi.
Jak?
- Przyszedłem po skrzydła. –
powiedział naburmuszony.
Wstałam z
podłogi. Na moje nieszczęście, oczy miałam wypełnione od łez więc prawie nic
nie widziałam.
- Gave, muszę ci
coś pokazać. Ale zanim to zrobię to…
Spojrzał na mnie
wymownie.
- Współczuję ci.
Jesteś całkowicie zależny od Aarona i nie możesz nic z tym zrobić.
Zaśmiał się
kpiąco. Super mi idzie…
- Skoro nie chcesz
mi wierzyć, to chodź. – wyciągnęłam dłoń do przodu. – Musisz wiedzieć, że dla
Aarona nie liczy się nic innego jak tylko siła. I tak mu się nie uda stać się
Ciemnym Światłem z takiego powodu, że dostałam mnóstwo przepowiedni od
Gabriela. Jedna z nich mówi, że nic nie pozwoli stać mu się silniejszym…
Stał przez
chwilę nic nie mówiąc. Dziwnie się zachowywał. Nawet nie odpowiedział na moje
słowa, wyciągnął rękę z kieszeni spodni i położył dłoń na mojej dłoni. Znów
zniknęłam.
***
Gave
Mój
Pan nie mógł mnie okłamywać. Przecież liczyłem się dla niego, jak nikt inny –
powtarzał sobie w myślach.
Ta durna
Anielica nie może mówić prawdy. Nie
interesuje ją mój los. Nigdy nie interesował.
Ale szybko
zmienił zdanie.
A mianowicie
wtedy kiedy zobaczył jak umiera.
Upadła miała
rację. Aaron nie dba o niego.
To mu
wystarczyło, żeby jej pomóc. Przecież jest jasnowidzem i to co pokazuje jest
prawdą. Uratowała go przed śmiercią, więc on pomoże jej.
***
Lavende
- Dziękuję. –
powiedział po piętnastu minutach ciszy. Musiał się otrząsnąć po tej strasznej
wizji.
- Nie ma za co.
Obiecaj mi tylko, że nie pójdziesz do niego.
Pokiwał głową.
- Nie ma mowy. Jeszcze
dzisiaj wyjeżdżam z kraju. Pojadę może do Egiptu.
- Wspaniały
pomysł. A co z Jerrym? – jeszcze on. Zupełnie zapomniałam.
- Kręci się gdzieś po Dallas. Przekazałem
mu, że trzeba cię złapać.
Prychnęłam.
- Wspaniale. Będzie
chciał mnie zabić?
- Obawiam się, że
będzie chciał odebrać ci skrzydła. Jego nie przekonasz.
- A co gdybyś
już teraz uruchomił czas od momentu uratowania mnie?
- Niestety,
najpierw muszę wyjechać. Inaczej zostałbym tutaj.
Uśmiechnęłam się
do niego. Może wcale nie był taki zły?
I co jak podobał się drugi fragment XXXVIII rozdziału?? ;)