- Co? Jak mam niby to
zrobić?! – spytałam kompletnie oszołomiona.
- Wystarczy, że
uwolnisz z siebie całą duszę.
Poczułam się jak
na jakimś beznadziejnym filmie fantastycznym.
Uwolnić duszę? To
przecież jak popełnić samobójstwo!
- Dobrze myślisz. O
to w tym chodzi. Pamiętaj, że całej prawdy jak to masz zrobić nie mogę ci
zdradzić. Dam ci tylko parę wskazówek. – uśmiechnął się mój ojciec. Mimo tego,
że jest przezroczysty, jego rysy oczu, ust, uszu wyraźnie wyodrębniły się od
prześwitującej skóry.
- To mam się zabić
i jako nieśmiertelna ich pokonać? – pytam zdezorientowana. Jeszcze niedawno
martwiłam się pojęciem ,, narodź się na nowo”… Ależ ja nie wiedziałam co mnie
jeszcze czeka.
- Nie. Oczywiście,
że nie. To przecież niemożliwe. – pokręcił głową. – Musisz ich pokonać poprzez
uwolnienie z siebie duszy. Im jej więcej, tym większą liczbę Upadłych pokonasz.
Tak, a co jeśli
nie wystarczy mi siły na wszystkich?
- Wtedy, odpowiedź
jest prosta. Myślę, że ją znasz.
Tak, oczywiście,
że znam. Jak bym nie mogła?! Jeśli mi jej nie wystarczy po prostu pokonam
mniejszą liczbę Ciemnych i Czarnych Istot.
- Hmm. Gdybym
miała pokonać wszystkich, musiałabym się zabić, prawda?
- Tak, córeczko.
Ale niewiadomo czy będziesz silna aby starczyło ci jej na wszystkich, czy nie
będziesz. Zostawmy tą kwestię.- odrzekł posmutniały. – Na pewno ci się uda.
Oczywiście nie wiemy czym będziesz kiedy się odrodzisz od nowa. – uśmiechnął
się. Miałam wrażenie jakby zdawał sobie sprawę co się stanie za kilka godzin.
Jakby przeczuwał, że przegram. Że umrę. Dlatego też wstałam, otrzepałam spodnie
z trawy, podeszłam do mego ojca i przytuliłam jego niewidzialną postać tak bym
mogła go poczuć. Chociaż jako ducha.
- Kocham cię. – sapnęłam cicho. Wgłębił się w
moje oczy i powiedział:
- Masz niewiele
czasu, moje Jasne Światło.
- Chyba
wolałabym być Ciemnym Światłem. Bo powiedz mi co dobrego w odstąpieniu złu
miejsca na świecie? Rozumiem dlaczego tak postąpiłeś. Tylko nierozumiem czemu
nie chciałeś nam tego powiedzieć…
- Kochanie,
złamałbym zasady…
- Wiem, wiem
ale nie mogłeś dać nam jakieś wskazówki?
Odwrócił wzrok.
Odsunął o parę kroków i odrzekł
spokojnym głosem:
- Lav, leć
już.
Tak postąpiłam.
Rozwinęłam czarne skrzydła a zadziało się to tak zupełnie jak poprzednim razem.
Nie wiedziałam gdzie mam się
kierować. Czy do wodospadu Istot, czy na polanę. Nie wiem nawet co znaczy
uwolnić duszę. Nie mam pojęcia i znów jestem bezradna.
Hmm…
I spełni się nieba niebieskiego słowo,
razem upadną by powrócić na nowo.
Dobrze więc,
razem upadną – Heath już to zrobił poprzez zabicie jednego ze swoich
pobratymców.
By powrócić na
nowo- to już wiem o co chodzi. Upadniemy by się odrodzić jako nowe Istoty. Lub
zwykli ludzie.
Słowo nieba
niebieskiego – wydaje mi się, że może to być moja rozmowa z Wodzem o Ciemnym
Świetle. Powiedział, że gdybym się nim stała wszystko byłoby łatwiejsze w pokonaniu Aarona. Oczywiście, podjęłam
decyzję co zamierzam zrobić, żeby się nim stać. Chcę pokonać Aarona przez co
być może sama się zabiję i wtedy odrodzimy się na nowo, bo…
Bo,
bo, no jasne!
Bo zabiję jedną z
Czarnych Istot, jednego z moich braci!
Tak! Doszłam do
tego. Tyle, że jak przez to stanę się Ciemnym Światłem? Jasne. Przez zabicie
Złych odstąpię miejsca Dobrym. I wszystko robi się takie proste.
- Teraz muszę polecieć
na polanę zobaczyć co u Heatha. – powiedziałam na głos. Jaki wielki błąd
popełniłam.
Poczułam
popchnięcie od tyłu a zaraz uderzyłam głową w ziemię. Spadłam z kilku metrów!
Przez mgłę usłyszałam denerwujący i charczący głos Jerrego Corazone. Niestety
nie był sam. A mianowicie dołączył do niego niejaki, umarły i poszukiwany Gave
Ugly. Oczywiście jestem zdana na siebie, bo Heath mi nie pomoże.
- No i co dobry
aniołku, znaleźliśmy cię.
Podniosłam z
trudem twarz z ziemi i odrząknęłam. Z ust poleciała mi krew. Głowa strasznie
bolała.
- Czego chcecie
Upadli? – spytałam wściekła. Jednakże bałam się co mnie czeka ale nie chciałam
tego pokazywać.
- Hmm Gave czego my chcemy? Wiesz? –
spytał z sarkazmem tego drugiego. On w odpowiedzi, kopnął mnie w plecy.
Ponownie uderzyłam głową o ziemię.
-Uwolnij duszę! Zrób
to! Masz parę sekund.
Ja. Lavende Purry. Jasnowidz. Medium.
Upadła. Ciemne Światło. JASNE ŚWIATŁO. Teraz popełniam samobójstwo. Próbuję się
zabić. Bo zależy mi na życiu mych najbliższych a nie tylko na swoim własnym.
Staram się wydostać z siebie mą normalną Lav. Tą dziewczynę, której największym
problemem była klasówka z geometrii czy zapoznanie się ze strasznym snem. Za
chwilę czuję, jak wychodzi, jak przedostaje się przez moje serce w postaci
ducha. Stoi teraz plecami do mnie. Widzę jej długie, za pośladki brązowe włosy,
które idealnie pasowały do brązowej bluzki. Tej, którą dostałam od taty na
siedemnaste urodziny. Wyciąga zaraz rękę by dotknąć jednego z Upadłych. Gdy już
to zrobiła, od jednego ze złych aniołów przepłynęła fala białego strumienia.
Wszystkie złe Istoty połączyły się ze sobą przez tą właśnie wyczarowaną nić.
Ale to nie wszystko. Serce
zaczyna kłuć aż w końcu tryska z niego smuga białego, czystego anielskiego
światła. Skierowana jest wprost do nieba. Tam gdzie moje miejsce. Za chwilę
widzę swoją postać jako Jasne Światło. Błękitne oczy, tego samego koloru
skrzydła, uśmiech na twarzy. Ona także wychodzi poza mnie i stąpa w kierunku
tego samego Upadłego co normalna Lavende. Dotyka jego dłoń aż zaraz pojawia się
czarna nić, która okrążyła całą polanę Złych. Zostało tylko dwóch Upadłych.
Zostali ci, których znałam.
Ciemne Światło przeciska
się przez me serce a ja stękam i wrzeszczę z bólu. Znacie uczucie ukłucia igły?
To nic w porównaniu z tym co teraz czuję. To jakby przeszywanie serca. Jakby
wyrwanie mi go z piersi. Ale na chwilę ból ustaje a Lavende, Ciemne Światło o
czarnych i tego samego koloru oczach podbiega do dwóch pozostałych moich
sobowtórów i łapie Upadłego za ramię. Nagle świat zniknął.
Kompletnie.
Pustka.
Białe światło.
Nowe życie.
Nowe przeznaczenie.
Ja jako … Światło.
Proszę piszcie komentarze, czy podobają wam się ostatnie rozdziały czy nie. Z góry dziękuję i życzę miłego czytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz