- Więc opowiesz
mi teraz? – zapytałam trochę skołowana. Mam nadzieję, że przyjaciółka opowie mi
wszystko.
- Tak. Jeśli
nalegasz. – powiedziała cichym tonem. Poprosiła mnie bym usiadła obok niej.
Posłuchałam i zrobiłam to co nakazała. Po paru minutach wzdychania i
wpatrywania sobie w oczy zaczęła mówić:
- Pamiętasz ten
dzień kiedy odprawiałaś rytuał z wodzem i to kiedy wstąpił w ciebie zły duch?
- Tak.
Doskonale go pamiętam. – powiedziałam przygnębiona. Te zdarzenie najchętniej
wyczyściłabym ze swojej pamięci.
- Więc zaraz
przed odprawieniem tej uroczystości wódz zabrał mnie na rozmowę. Powiedział, że
muszę doprowadzić cię do kolejnej wskazówki a ona znajduje się gdzieś tutaj.
- Ale nadal nie
rozumiem? Czemu musiałaś upaść i się zabić? – pytam zdezorientowana. To
wszystko nie ma sensu.
- Warunkiem
znalezienia tej wskazówki, jest śmierć jednej z bliskich ci osób… Tak
powiedziało mi Niebo. – powiedziała nieśmiale.
Poświęciła się
dla mnie. A właściwie dla całego świata.
- I dlatego
zdecydowałaś się, że tą bliską osobą, która umrze będziesz ty? – spojrzałam na
nią z troską, złością, miłością i nie wiem czym jeszcze. Nigdy w życiu nie
ukrywałam w sobie takiej bomby uczuć. No może tylko wtedy gdy spotkałam Heatha
po raz pierwszy.
- Lavende,
zrozum mnie. Byłam już zmęczona tym życiem i dlatego powiedziałam: tak. To ja
muszę umrzeć. Wiem, że gdybym zniknęła tak po prostu, byłoby nieodpowiedzialne
wobec ciebie więc pomyślałam, że porozmawiamy razem po raz ostatni. Tak jak
przyjaciółka z przyjaciółką. A gdy byłaś tyłem nie śmiałam czekać minuty
dłużej. Skoczyłam. Tak naprawdę nie tylko jam oszukałam los. Widzisz, to także
wina Niebios. A teraz by ta namiastka czasu została przywrócona do normalności
musisz szukać przepowiedni. Nie mam pojęcia gdzie ona jest. Tego nikt mi nie
oznajmił.
Do oczu napłynęły mi łzy.
To takie urocze, że Argie zdecydowała się na tak wielkie zadanie. Dlatego coś
jej się należy. Coś, co pomoże jej żyć spokojnie w Niebie.
Mamo Argie i tato, wróćcie do córki. Ona was potrzebuje. Zostańcie przy
niej aż do końca istnienia wszystkiego.
Słowa, które powtarzałam w
myślach, może były absurdem ale jeśli
naprawdę jestem medium i mam kontakt z duszami z poza tego świata, to może się
spełnią.
I spełniły się. Gdy tylko
usłyszałam dźwięk zdziwienia pochodzącego z ust Argie, ogarnęło mnie niedopisania
przyjemne ciepło. Poczułam się spokojna o swoją przyjaciółkę. Oni się nią
zaopiekują. Tylko tyle mogę dla niej zrobić.
- Dziękujemy ci, że
pomogłaś nam ją odnaleźć. – powiedziała mama Argie. Zdanie, które wypowiedziała
słychać było jak przez mgłę.
- Nie ma za co. Argie,
trzymaj się. Odwiedzaj mnie czasami. – powiedziałam płacząc. Lecz moja przyjaciółka, nie odpowiedziała mi
tym samym jak zawsze. Uradowana położyła dłoń na moim ramieniu i zniknęła. A
wraz z nią uczucie troski o jedną z najbardziej bliskich mi osób.
Taki króciutki fragment :) Pozdrawiam czytelników :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz