czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 6 - dalszy fragment

Właśnie wróciłem z miasteczka. Ależ dziwni ludzie tam pracują. Jedna pani podobno straciła rodzinę więc jej akurat nie dziwię się, że jest taka ponura. Inni zaś przeklęci byli przez przeszłość wyspy. Okrutne były ich czasy lecz te są jeszcze okrutniejsze.
                       Udało mi się poprosić tatę o to byśmy poszli na kiermasz. Kupił mi nową książkę. Uwielbiam czytać a szczególnie przed snem kiedy przestajesz się przejmować tym co masz zaraz zrobić i zanurzasz się całkowicie w świat powieści, świat, który istnieje tylko w twojej głowie. Ojciec powiedział mi kiedyś, że musimy czytać bo czasy zmieniają się a ludzie tym bardziej i kiedyś, w przyszłości może zabraknąć czytaczy. To straszne, wiecie? Przecież nie istnieje nic lepszego od książek. To one dają nam możliwość kształcenia swojej wyobraźni. Poza tym nie mogę uwierzyć, że czasy zmienią się do takiego stopnia o jakim opowiadał mój tata. To wydaje się być zbyt abstrakcyjne i niepojęte, że ludzie dążą do złych czasów skoro te obecne są wystarczająco kłopotliwe. Moim zdaniem nigdy nie będzie idealnie. Zawsze coś będzie nam nie pasować. Gdyby tylko przeżyły książki, może one kiedyś uratują człowieczeństwo? 
                         Trochę odbiegłem od tematu dlatego znów do niego wrócę. Podczas powrotu do domu nieśmiało spytałem ojca co takiego stało się mamie. Na początku odwracał wzrok i absolutnie chciał mi nic nie mówić jednak po dość długiej namowie wypuścił parę z ust.
                          - Widzisz, Jacobie, mama jest bardzo chora. Coś dzieje się niedobrego w jej głowie. 
                          - Czy umrze? - to było pierwsze pytanie jakie przyszło mi na myśl. Kochałem matkę i nie chciałem by odeszła. 
                          - Synku nie ma takiego zagrożenia. Po prostu musi odpoczywać... długo odpoczywać.
                          - To dlatego jest zamknięta? - zapytałem po dłuższej ciszy.
                          - Tak. Anna musi się uspokoić i odizolować. Tak powiedział lekarz. - po czym przyspieszył kroku i uniknął dalszej rozmowy. Dałem mu spokój bo wiedziałem, że i tak jest mu ciężko a moje dodatkowe pytania tylko by go zdołowały. Nie odezwałem się do niego już ani słowem. Dopóki dopóty nie nastała noc.
~~ następny rozdział
  Była może jakaś druga w nocy gdy moje powieki gwałtownie się otworzyły. Przez pierwsze trzy sekundy leżałem zdezorientowany i sparaliżowany. Przy mojej twarzy była twarz mej matki. Jej oczy, niebywale dzikie, jarzące się i rozproszone skupiła na mnie. Usta wygięły się w okrutnie szaleńczym uśmiechu. Czułem na skórze jej lodowaty oddech, dzielił nas może milimetr. Nagle podniosła swoją rękę do góry a moje widzenie przyćmił blask srebrnego ostrza. Przytknęła go do swojego języka i oblizała go wulgarnie. Kiedy cicho wymówiłem jej imię, roześmiała się. Tyle, że już nie rozpoznawałem jej głosu. Ten był zbyt chrapliwy i pomieszany by mógł należeć do człowieka. Liczyłem do dziesięciu marząc by obudzić się z tego koszmaru. Jenak nie był to sen bo ona nadal tam siedziała. Najgorszy był jej wzrok. Zdawało mi się, że nie mrugnęła ani razu a wytrzeszcz pozostawał taki sam. Ogarnięty strachem zasłoniłem się kołdrą. Widziałem tylko ciemność i wiedziałem, że niedługo będę musiał ją zdjąć bo zabraknie mi tlenu. Po piętnastu sekundach jednym, gwałtownym ruchem ześlizgnąłem się z łóżka na podłogę. Rozbrzmiał łomot ale uradowany zauważyłem, że moja chora matka zniknęła. Bałem obejrzeć się za siebie dlatego wyszedłem z pokoju. Stawiałem ostrożnie kroki by nikt nie zdołał mnie usłyszeć, deski jednak dalej skrzeczały. Niespodziewanie, doszedłszy do sypialni rodziców ujrzałem coś przeraźliwego. Mój ojciec pogrążony w głębokim śnie i matka pochylająca się nad nim z nożem przyłożonym do jego gardła. Chyba nie zdawał sobie sprawy z jej obecności. On naprawdę spał. Długo nie zastanawiałem się nad tym co robić. Nawet nie wiedząc kiedy wydarłem się na całą siłę w płucach i wyrwałem matce nóż z ręki. Miałem szczęście, że przy okazji nie zraniłem ojca w szyję. Ten obudzony usiadł i z krzykiem upadł na podłogę. Ujrzał moją matkę lub tego potwora, który nią zawładnął i nakazał mi szybko pójść do swojego pokoju i zabrać ze sobą nóż. Nie chciałem zostawiać go samego ale gdy ponownie powtórzył rozkaz nie miałem wyboru. ,, Zaraz do ciebie przyjdę" - dopowiedział a ja biegiem rzuciłem się w kierunku drzwi mojego pokoju. Usiadłem przy ścianie i nasłuchiwałem. Chyba się szarpali, mój ojciec próbował wepchnąć ją do pomieszczenia i zamknąć. Oponowała mu i wrzeszczała imię mojej świętej pamięci babki. Mówiła, że ona wróciła i chce nas zabić, że ją widzi i musimy się wyprowadzić.  Tata nie słuchał i krzyczał, że oszalała i jutro dzwoni po lekarza by zabrał ją na oddział dla umysłowo chorych. Gdy w końcu udało mu się ją uspokoić powiedział, że ma się do mnie nie zbliżać ani na jeden krok.






Dzisiaj tylko taki fragmencik. Wróciłam niedawno z warsztatów tanecznych a wczoraj byłam na polówce z super osobą więc nie miałam za bardzo czasu kiedy dodać rozdział. Ale dzisiaj macie ten fragmencik.
Jak zawsze mam dla was konkurs.
Piszcie w komentarzach propozycje strasznych zdarzeń z udziałem duchów lub osób chorych psychicznie. Przypuśćmy, że wyobrażacie sobie ciężarną kobietę w domu, która próbuje wyciąć sobie z brzucha dziecko. To taka krwawa propozycja ale czekam na wszystkie wasze pomysły. Możecie wysyłać je też na mój adres e-mail: lillahouse1@wp.pl                    W nagrodę najciekawsze propozycje ( wybiorę trzy ) zostaną umieszczone w powieści a wasze pseudonimy lub imiona zostaną dopisane na koniec w podziękowaniach.

Życzę dobrej nocy i miłych wakacji przy czytaniu książek!! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz