czwartek, 11 kwietnia 2013

Kontynuacja rozdziału 10


Nie byłam w stanie krzyczeć z przerażenia ani ruszyć się. Moje całe ciało było sparaliżowane na taki stopień, że go nie odczuwałam. Czułam, słyszałam tylko to okropne stworzenie. Czy inni też ją widzą? Czemu tylko ja? Dlaczego jej tak na mnie zależy? Boję się jej. Strach przychodzi gdy ona znika. Wtedy pozostaje tylko jej zapach i czarna mgła unosząca się w powietrzu. I wspomnienie… To cholerne wspomnienie, które powraca do mnie w skrawkach. To przerażające, że wiem o tym, że ją gdzieś już widziałam. Ale nie pamiętam gdzie, kiedy i jak to spotkanie wyglądało. Przysięgam sobie, że kiedy to wspomnienie znowu się pojawi, wgłębię się w niego. Jak najbardziej będę potrafiła.  

Nie miałam ochoty teraz iść sama do swojego pokoju, chciałam mieć towarzysza. Kogoś kto ze mną porozmawia i odpowie na moje pytania. W poprzednim życiu u Shannon i Billiego, wpatrywałabym się teraz w lustro. Tylko to mogło mi pomóc poznać kogoś. Lub utrwalić znajomość. Ze samą sobą.

Wstałam z ponurego teraz dla mnie krzesła, wybiegłam z Sali restauracyjnej i pędziłam w kierunku pokoju Jaya. Miałam nadzieję, że przyjmie mnie do siebie. A po słowach, które powiedział mi przed paroma minutami, byłam pewna iż zgodzi się bym weszła do środka. Gdy stanęłam przed jego drzwiami, zapukałam. Usłyszałam spieszne kroki gospodarza pokoju numer 45. Mijały minuty. Nie miałam pojęcia czemu tak zwlekał. Nie miał wizjera w drzwiach więc nie mógł zobaczyć kto puka. Czemu więc nie otwierał?

Zapukałam powtórnie.

- Kto tam? – spytał jakiś mężczyzna. Nie był to głos Jeydona. Biegiem uciekłam spod tego pokoju i cofnęłam się o parę numerów. Zapukałam do pokoju numer 43.

Jay od razu otworzył.

- Cześć, co tu robisz? – zapytał, stojąc w samych spodniach. Ręcznikiem wycierał włosy.

- Przeszkodziłam ci? – zapytałam nadal roztrzęsiona.

- Nie, czekaj. Czy coś się stało? – wziął mnie za rękę i wciągnął do pokoju. Rozpłakałam się a Jeydon przytulił mocno. Przez długi moment nie odzywałam się ani słowem, tuliłam się tylko i chciałam zapomnieć o tych wszystkich przykrych zdarzeniach, które do tej pory doświadczyłam.  

Nie odsunęłabym się gdyby nie to, że Jeydon pierwszy to zrobił.

- To teraz powiedz co się stało. – wyszeptał, patrząc na mnie z czułością. Anemicznie machnęłam ręką.

- Po prostu zobaczyłam coś co mnie przeraziło.

Pokiwał głową.

- Chcesz tu zostać? – zapytał niepewnym głosem. Zapiekły mnie policzki.

- Jeśli nie sprawi ci to kłopotu… - wyjaśniłam z uśmiechem. Ledwie widocznym uśmiechem.

- W żadnym wypadku. Możesz spać na łóżku.

- A ty? – spojrzałam na niego. Odwrócił wzrok i powiedział biorąc do ręki pomarańczowy koc i aksamitną poduszkę.

- Fotel. – pokazał ruchem dłoni skórzaną sofę.

Rozejrzałam się po pokoju i dopiero teraz uświadomiłam sobie jak tu jest pięknie.

Ściany pomalowane na brązowo, na podłodze czarne, świecące się kafelki. Pokój podzielony był na kuchnię, sypialnię, salon i łazienkę. Nie było tu balkonu.


Na razie tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz