Prolog
Wchodząc
do swojego pokoju miałam nadzieję, że w końcu ból minie. Miałam ochotę położyć
się na łóżku i czekać na sen. Lecz nie musiałam śnić by to zobaczyć. Za oknem
spadły miliona piór… Białych piór. Najwidoczniej wzięły się z nieba. Podeszłam
do okna i odsłoniłam firankę. Na trawniku przed domem leżał chłopak. Zwinięty w
kulkę wydawał się na mnie patrzeć. Gdy tylko spojrzałam na jego oczy
wiedziałam, że nie jestem do końca bezpieczna, lecz coś podpowiadało mi, że
kiedyś to spojrzenie wybawi mnie od śmierci. Zbiegłam po schodach domku i
szeroko otworzyłam drzwi by móc szybko wybiec. Rozglądając się w różne kierunki
dostrzegłam tylko trawnik a na nim czarny popiół. Jego już nie było… Być może
to moja wyobraźnia tylko dawała się we znaki. Popędziłam z powrotem na górę i
położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i poczułam dziwne zgrubienie pod głową.
Podniosłam się i przyjrzałam poduszce po czym ją delikatnie uniosłam. Na
materacu leżał stos piór. Tym razem czarnych piór…
ROZDZIAŁ I
Najgorszy
dzień na świecie? Początek roku szkolnego…
Wychodząc z domu na jesienne,
zimne powietrze miałam nadzieję, że jutro będzie sobota… Ale nie jutro jest
wtorek! Czyli dwie godziny matematyki pod rząd. Nasza nowa wychowawczyni
przesłała nam na e-maila plan lekcji i z tego co widziałam to nie zapowiadało
się na to, żebym zdała.
Razem z mamą i gospodynią mieszkamy w Dallas
w małym domku. Cieszyłam się, że tu zamieszkałyśmy bo nie lubię słońca a w
Phoenix było jego nadmiar. Betty – gospodyni domowa była moją drugą matką bo ta
pierwsza, czyli Reachel wolała spędzać czas ze swoim nowym chłopakiem. W szkole
byłam pośmiewiskiem, można tak powiedzieć. Na szczęście miałam swoją grupkę
przyjaciół. Vee, Argie i David. Jest jeszcze taka Maggie ale ona stanowczo nie
należy do tej grupy osób co my… Jest piękna, nieco stuknięta, wredna, złośliwa,
hamska i można wymieniać jej inne cechy godzinami. Staram się ją unikać ale niestety w czwartki
mamy ten sam rozkład lekcji więc jesteśmy zmuszone siadać w jednej ławce…
Jestem jasnowidzką i chyba dobrze się z
tym czuję. Przynajmniej mogę unikać złych ocen z testów – zawsze zobaczę
wcześniej odpowiedzi. O moim darze wiedziała tylko Argie bo ona jest tak jakby
mi najbliższa. Oczywiście Vee i David coś podejrzewają ale my nakręcamy ich, że
po prostu mam dobrą głowę do nauki – jeśli chodzi o testy- a gdy przewidzę coś
co powiedzą, unikam odpowiedzi.
Mam siedemnaście lat i chodzę do drugiej
liceum. Na szesnaste urodziny poprosiłam Reachel, żeby kupiła mi samochód ale
biorąc pod uwagę jej teraźniejszy stan czyli zakochanie, oczywiście mi go nie
kupiła. Tak więc zbieram teraz na forda focusa, bo mam dość łażenia do szkoły
na piechotę. Czasami zdarza mi się poprosić o pomoc Davida bo mieszka obok mnie
ale nie mogę ciągle siedzieć mu na głowie. Dzisiaj ubrana w czarną sukienkę i
uczesana w koczka popędziłam pod dom Davida licząc, że jeszcze nie wyjechał do
szkoły.
Miałam farta bo jego Volkswagen Passat stał
na podjeździe. Jego dom był o wiele bogatszy od mojego. Miał trzy piętra,
parking, ogród i dodatkowe pomieszczenie do robienia zdjęć. David ma talent do
robienia zdjęć, dlatego jest w szkolnym kółku fotograficznym.
Podeszłam bliżej kremowych, drewnianych
drzwi i cicho zapukałam. Po paru sekundach
drzwi się otworzyły.
- Hej Lav. – przywitał mnie Dev. Lav
czyli skrót mojego imienia od Lavende- co oznaczało lawenda. Nie lubiłam tego
imienia więc kazałam mówić Lav.
- Cześć. Podrzucisz mnie? – spytałam
opierając się o barierkę przy drzwiach. David spojrzał na mnie z uśmiechem i
powiedział:
- Chyba ktoś nie ma humoru, co? –
zaśmiał się szyderczo i złapał mnie za rękę. Gdyby zdarzyło to się pierwszy raz
pomyślałabym, że to zwykły, kumplowski gest. Niestety zdarzało to się ostatnio
bardzo często. Argie sądziła że chłopak się we mnie zadurzył. Ja uważam, że to
niemożliwe bo nie jestem w jego typie. Co prawda mam długie nogi, duże oczy i
ciemne włosy, które opadały mi na ramiona ale jednego czego nie miałam to
ciemnej karnacji a David powiedział, że jego dziewczyna marzeń powinna mieć
bardzo ciemną skórę. Więc wszystko jasne.
- Nie, no może trochę. Reachel i Gave
znów dzisiaj się spotykają i to u mnie w domu więc nie mam ochoty na nic.
Mruknął coś pod nosem i
potrząsnął swoimi czarnymi jak smoła włosami. Były lekko kręcone i niesforne.
- To może wpadniesz dzisiaj do mnie?
Pouczyła byś mnie chemii. Nie rozumiem tych reakcji chemicznych wiesz… -
zająknął się.
Tak jasne, każdy tak mówił. Mimo
to David jest moim przyjacielem i nie wypadało by odmówić.
- Ok. Będę około 19 ? – zapytałam
wpatrując się w jego czarne spodnie. Zawsze zakładał ciuchy tylko w tym
kolorze. Na samym początku myślałam, że jest satanistą, albo że słucha metalu
ale teraz wiem, że to po prostu jego styl.
- Świetnie. Dobra to jedziemy. –
powiedział schodząc ze schodków. Zapalił swojego Volkswagena i wsiadł do auta.
– Chcesz prowadzić?
- Nie dzięki. – otworzyłam drzwiczki
od strony pasażera i delikatnie uniosłam swoją aksamitną sukienkę tak aby się
nie pogniotła. W jego samochodzie było zawsze komfortowo i chłodno. Lubiłam w
nim przebywać a Dev doskonale o tym wiedział.
- Cieszysz się, że już koniec wakacji?
– spojrzał w lusterko aby dokładnie przyjrzeć się mojej fryzurze. – Mówiłem ci
już, że pięknie wyglądasz? – spytał z szelmanckim uśmiechem.
- Nie jeszcze nie mówiłeś. – zaśmiałam
się pokazując różowe rumieńce na policzkach. – I nie, nie cieszę się, że koniec
wakacji.
- To tak jak ja. Chociaż spójrz, w
końcu załapiesz dobre oceny, nie brakowało ci tego przez wakacje?
- Bardzo śmieszne a po za tym, chyba w
tym roku nie zdam. – oznajmiłam z poważną nutą w głosie. On natomiast zaczął
się szczerze śmiać. – Co cię tak rozbawiło?
- Ty i nie zdać? Haha… Oj Lav, Lav nie
okłamuj samą siebie. Proszę.
Odpalił silnik i odjechał od domowego
parkingu.
Jeśli chodzi o Deva to był to
może mój ideał na faceta ale czułam do niego tyle co do Argie. Wiem natomiast, że on chyba ma już swoją ,,
ulubienicę”, to Maggie… Niestety ona. Co z tego, że była głupia i hamska skoro
jej włosy sięgały do pasa, nogi miała dłuższe niż tułów a oczy miała niezwykle
niebieskie? Każdy chłopak ulegał jej figurze nawet ten, który był już z jakąś
związany. Na samym początku pomyślałabym, że jest wiedźmą i rzuca urok ale
teraz wiem, że po prostu już taka jest. Niewybaczalnie piękna i niewybaczalnie
głupia… Jedyne z czego zdawała to charakteryzacja bo codziennie nakłada na
siebie tyle tapety co hollywoodzkie gwiazdy.
Vee była raczej przeciętna.
Niezbyt wysoka, trochę pulchna, w każdym razie nie był nią nikt zainteresowany.
Za to miała ogromny dar w malarstwie. Potrafiła to co widzi przenieść na
kartkę, i to w jak pięknej formie!
Po chwili zastanowienia
zauważyłam, że samochód stanął a ja przypomniałam sobie jak to Maggie popchnęła
mnie na WF. Kiedy trenerka wyszła z sali ona podeszła do mnie i bez powodu mi
prawie przyłożyła, dobrze, że złapała mnie Argie. Upokorzyłam się przed całą
klasą, że głupia blondynka potrafi mną pomiatać jak chce.
- Trzeba będzie pchać… - powiedział do
mnie David.
- Słucham? – warknęłam oburzona, na
początku nie pomyślałam, że mówi o samochodzie. – A, no tak. Pomóc ci?
Zaśmiał się po raz kolejny i
zapytał:
- Albo pójdźmy na pieszo?
- No dobra, ale deszcz nie pada?
- Chyba nie. Lav, powiedz mi coś.
- Tak? – spytałam z chwilą namysłu.
Błagam nie zapytaj o związek, błagam, błagam…
- Dasz mi kiedyś szansę?
Zamarłam. W jednej chwili
chciałam wysiąść z samochodu, nawet gdyby była ulewa. I co mam powiedzieć?
Słuchaj, jesteś moim facetem marzeń ale nie mogę z tobą być bo ty wolisz
ciemnoskóre? Ta i czego jeszcze? Ale chwila, spytał się! A to znaczy, że jemu
zależy. Chyba tak? Prawda? Muszę pogadać z Argie. Tylko co mam mu odpowiedzieć?
- Słuchaj, musimy już iść. Jest za
dziesięć. Nie zdążymy. – otworzyłam drzwiczki, on przetrzymał mnie za rękę i
powiedział:
- Odpowiesz mi do jutra?
- Tak. – burknęłam i wybiegłam z
samochodu. Dojdę sama.
Biegłam przez kałuże,
starając się jak najszybciej dojść do szkoły. Znajdowała się parę przecznic
dalej ale nie mogłam po raz kolejny spojrzeć mu w oczy, nie teraz.
Za sobą usłyszałam ciche
śmiechy dziewczyn. To pewnie mój koszmar, Maggie. Odwróciłam się sprawdzając
czy mam racje. Na szczęście nie, to była Vee i Argie.
- Jak dobrze, że to wy. – uścisnęłam je.
Argie dzisiaj wyglądała zjawiskowo. Miała na sobie białą, krótką sukienkę,
białe czółenka na szpilce. Włosy miała luźno puszczone na ramiona. Vee jak to
zawsze, ubrana w czarne spodnie i białą bluzkę. – Świetnie wyglądacie.
- Ty też Lav. Co tam słychać? –
spytała Arg.
- Niezbyt ciekawie. Dostałyście e- maila od pani
Stewart?
- Bo sprawdzałam pocztę. Daj spokój,
dopiero skończyły się wakacje! Ja teraz myślę tylko o chłopakach. Zerwałam z
Teddym. – zasmuciła się i spojrzała na Vee. – A ty?
- Nie. Nie chciało mi się patrzeć. –
jak zawsze bezinteresowna, mało ogarnięta nasza Veeka.
- Musimy się dzisiaj spotkać po
szkole ok.? – zapytałam patrząc w kierunku Argie.
- Jasne. To o siódmej?
- Nie, spotykam się z Davidem.
- To po piątej co? – spytała.
- Mi pasuje.
Tak więc dalsza droga do
szkoły poszła bardzo miło, jak to z przyjaciółkami. Niestety pod szkołą
musiałam zobaczyć mojego upiora, czyli ukochaną Maggie. Ubrana w różową kieckę
mierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów. Miałam ochotę jej coś powiedzieć ale
albo to skończyłoby się bijatyką albo przekleństwami a może tylko zwykłą
kłótnią. Nie chciałabym się wpakować w tarapaty w pierwszy dzień szkoły.
- Kogo my tu mamy. Biedaczkę Lavende.
– wyrzuciła Mag. Musiała pierwsza zacząć, oczywiście.
- Nie mów na mnie Lavende. –
burknęłam i poszłam w kierunku sali w, której miała się odbyć uroczystość. Argie
i Vee cały czas za mną szły.
Moja szkoła nie była za
bardzo wybitna. Szare, ponure pomieszczenia, małe okna, atmosfera jak w
normalnej szkole… Nauczyciele też nie byli za bardzo mili. Lubili faworyzować
niektóre osoby, w tym czasami mnie. Na szczęście nikt na to nie zwracał uwagi.
Klasa przyzwyczaiła się już do moich stopni i mojego toku nauczania więc nie
mieli z tym problemu.
Kiedy siadałam na ławce w
sali zauważyłam moją klasę. Stali pod drugiej stronie. Ann i Mary pomachały mi
a reszta odwróciła się, w tym Maggie. Gdy Argie i Vee weszły na środek
zawołałam:
- Chodźcie tutaj! – pomachałam .
Vee obejrzała się za siebie i
uśmiechnęła się, Pociągnęła Argie za sukienkę i wtedy oniemiałam. Po prostu nie
mogłam uwierzyć, że go widzę… To był on… Chłopak ze wspomnień. Nie miałam
pojęcia skąd znam tą twarz ale byłam przekonana, że gdzieś już ją spotkałam.
Wspomnienia…
W drzwiach stał chłopak o
ciemnej karnacji, kręconych, krótkich włosach i rudo – brązowych oczach.
Opierał się o drzwi i cały czas wpatrywał we mnie. Przestań się gapić! –
nakazałam sobie. Ale nie potrafiłam. Moim marzeniem było, żeby podszedł do mnie
i spytał się choć o imię. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Niestety moje
obserwacje przerwała pani Stewart, która zaczynała uroczystość.
Vee przestała się ze mnie śmiać
a nasza wychowawczyni zaczęła mówić:
- Witajcie po wakacjach. Teraz
czeka was trudna praca przez cały rok. Mam nadzieję, że mojej nowej klasie
będzie się ze mną miło pracowało. Po zakończeniu uroczystości pójdziecie do
swoich klas i tam zostaniecie z waszymi wychowawcami. Dziękuję. Teraz
przekazuję swój głos pani Dyrektor Young. – oderwała wzrok od Ann i przeniosła
ją na Maggie, która naśmiewała się z Teddym z Argie. To właśnie dla niej ją
rzucił!
- Co za … - wybuchnęłam.
Przypadkowo powiedziałam to o wiele za głośniej niż chciałam powiedzieć. Dwie
dyrektorki spojrzały na mnie osłupiałym wzrokiem, a pani Stewart zapytała:
- Panno Lavende Purry ma pani
coś przeciwko pani dyrektor Young? – spojrzała na mnie gniewnym wzrokiem.
- Ależ oczywiście, że nie… -
zaczęłam.
- Dziecko wstań jak do ciebie
mówię! – wykrzyknęła. – Co ty sobie myślisz, że możesz nazywać nauczycieli tak
jak chcesz? I czemu ciągle siedzisz?! – teraz zaczęła wrzeszczeć.
Co ja jej zrobiłam? Co za
kobieta… Jakaś taka nerwowa…
Nerwowa? To za mało powiedziane…
Usłyszałam ledwie szepczący
głos w mojej głowie. Obejrzałam się za siebie ale każdy zwrócony był na mnie,
więc trudno było zgadnąć kto do mnie przemawia. Ale jednak to nie kłótnia z
profesor Stewart spowodowała, że stałam się centrum uwagi, a to, że stał przede
mną chłopak ze wspomnień…
Świetne opowiadanie. :) Szkoda że takie krótkie. ;) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. ;)
OdpowiedzUsuńPoinformuj mnie kiedy go dodasz dobrze? :)
Pozdrawiam
http://fantasies-sherry.blogspot.com/
Dziękuję ci bardzo za tak miły komentarz :) Jutro będzie kolejny rozdział... Dziękuję ci bardzo, że skomentowałaś jako pierwsza... Na pewno zajrzę na twojego bloga ; )
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale zbyt bardzo, no po prostu zbyt bardzo kojarzy mi się to z "Szeptem". Czytałaś tę powieść?
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to proszę zrób coś, by czytelnicy nie odnosili takiego wrażenia. Działa to na niekorzyść Twojej pracy.
Obiecałam, że zacznę czytać więc zaczęłam. OMG!! SUPER!!
OdpowiedzUsuńBędę czytać dalej :D
Bardzo ci dziękuję :) :) :D
OdpowiedzUsuń